Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

Zwyczajna historia / Aśka Rec

– Nawet nie wiesz, jak długo na ciebie czekałam. – powiedziała smutnym głosem, oglądając się za siebie. Myślała, że jeszcze ktoś przyjdzie, wypełni jej dzień swoją obecnością. Zamknęła drzwi za sobą, po chwili znów otwarła, jakby wierzyła, że w magiczny sposób ujrzy za nimi człowieka, za którym wciąż tęskniła.
– Dlaczego, tak długo kazałeś na siebie czekać? – spytała, podchodząc do stołu, na którym stały dwie puste filiżanki. Nalała do nich, świeżo zaparzoną kawę, spoglądając przed siebie.
– Proszę, usiądź, tak długo ciebie nie widziałam, będzie chyba z dwadzieścia lat. – szepnęła, siadając samotnie przy stole.
– Nie chcesz nic mówić? Dobrze, więc ja ci opowiem, co się ze mną stało – powoli dobierała słowa, jakby chciała się upewnić, że będzie właściwie zrozumiana. – Wkrótce po twoim odejściu, sprzedałam mieszkanie i wyprowadziłam się na wieś. Miałam wyrzuty sumienia, że nie potrafiłam cię zatrzymać. Próbowałam o wszystkim zapomnieć, wymazać z pamięci twoją obecność. Nie udawało się, każdego dnia, zwłaszcza wieczorami, czułam przeogromną tęsknotę. Aż pewnego dnia, znalazłam stare listy od ciebie, usiadłam więc przy stole, czytając je powtórnie. Bardzo szybko pojawiły się we mnie łzy, wtedy zrozumiałam, to była przeszłość, której nie zmienię.
Wstała i podeszła do półki, na której stał rząd równiutko poustawianych książek. Wzięła w ręce, jedną z nich i wróciła do stołu.
– Pamiętasz, co mi wtedy czytałeś? – powiedziała do pustej przestrzeni. – Dużo książek rozdałam po twoim odejściu, zbyt dużo wspomnień było z nimi. Zostawiłam sobie tylko najważniejsze z ważnych. Taką właśnie trzymam w dłoniach, najważniejszą z ważnych. Pamiętam, gdy wieczorem czytałeś głośno opowiadanie pt. El condor pasa, który to tytuł, kojarzył mi się z pewną piosenką, graną do dziś w stacjach radiowych. Od tamtego wieczoru, ilekroć słyszę tamtą piosenkę, skojarzenia mam zupełnie inne. Przeczytam ci, maleńki fragment, który wywarł na mnie ogromne wrażenie.
Posłuchaj…
„– Przepraszam cię – powiedział po chwili Adam cicho i smutno.
– Nie ma za co. Zdarza się. Może za ostro zacząłem. Od piosenek na początek może zbyt dobitnych. Jak by nie było, szkoda. Ale co można zrobić?
– Nie wiem. Ja już nie wiem, czy szkoda. Wiesz, Michał, nie mówiłem ci, nie chciałem mówić, ale to nie jest takie skomplikowane. Prosta sprawa. Nawet gdybym się przemógł i chciał ci opowiedzieć, gdybym się na to zdobył, to właściwie nie ma o czym mówić. Zwyczajna historia. Jakich pewnie wiele.
– Ja się trochę domyślałem.
– Czasami mam ochotę skonać. Właśnie, ale czy warto?
– Chyba nie warto.
– Ale czy warto? – powtórzył z uporem Adam.
– Raczej nie warto – się powtórzyło.
– Ale czy warto? – powiedział po raz trzeci Adam.
– Na pewno nie warto! – się powiedziało po raz trzeci”.
   
Gdy skończyła czytać, spojrzała przed siebie, gdzie nie wiadomo gdzie, wycierając ukradkiem łzy.
Sama nie wiedziała, jak ten dzień dla niej się skończy. Z jednej strony dobrze wiedziała, że czasu nie można cofnąć, z drugiej zaś żyła, w swoim wyimaginowanym świecie, który jest jej jedynym światem, gdzie tylko ona wiedziała, ile w tym jest fantazji, ile zaś zwykłej ludzkiej prawdy. Bolesnej prawdy.

Od autorki:  cytat pochodzi z opowiadania Edwarda Stachury „El condor pasa”
Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation