Żółte buty leżą w kącie
Intensywnie się w nie wpatruję, licząc, że znikną
W końcu biorę je ze sobą
Brodzę stopami w myślach
Białe problemy spadają z nieba
Pokrywają wszystko jak okiem sięgnąć
Im dalej, tym trudniej
Zamieć problemów
Nie wiem, gdzie jestem i dokąd idę
Żółte buty przemokły i pokryły się białą warstwą
Brnę dalej i dalej
Ile przeszłam? Metr? Kilometr?
Ale idę dalej zginając się pod naporem wiatru
Każdy krok robię nadludzkim wysiłkiem
Ziemie pokrył śnieg, jeden nieostrożny krok i…
Ląduje na zimnej ziemi
Pod powiekami widzę słońce
Jego ciepło miło grzeje
Nie leżę na śniegu tylko na zielonej trawie
Intensywnie pachną kwiaty
Patrzę na błękitne niebo bez skazy
Drzewa tańczą na wietrze
Ptaki śpiewają w koronach
Tęcza z pryzmatu tańczy razem z nimi
W koło harmonia i spokój
Na trawie obok mnie leżą żółte buty
Wstaję ze śniegu i brnę dalej w ciemność…