graficzny identyfikator działu FELIETONYfelietony Miesięcznika Społeczno-Kulturalnego KREATYWNI

Od kwietnia 2018 r. do najnowszych. Wcześniejsze felietony zobacz: TUTAJ

Poza tym wszystko doskonale... / Zuzanna Kobierska

graficzny identyfikator działu FELIETONY


Zuza jest uczennicą  klasy o profilu dziennikarsko-artystycznym w VILO w Gdańsku (klasa: http://pressmedia.vilogdansk.pl/), szkoła:   (http://zso6.edu.gdansk.pl/pl/ oraz w obecnie odbywa staż dziennikarski w redakcji naszego miesięcznika)


Tematem, a może nawet motywem przewodnim tych refleksji jest utwór „Sztuka Latania” zespołu Lady Pank. Jeśli jakimś cudem go nie znasz, przewiń artykuł do końca i posłuchaj, zanim go przeczytasz.

 

Prosisz mnie znowu, który to już twój list?
By ci odpisać, jeśli tylko bym mógł
Jakie postępy poczyniłem na dziś
W sztuce latania, najtrudniejszej ze sztuk

 

Kto z nas, będąc dzieckiem, nie marzył o tym, żeby latać? Żeby rozłożyć ręce jak skrzydła i poczuć wiatr między włosami, zobaczyć nasz dom z góry czy sprawdzić jak smakują chmury?

Zaryzykuję stwierdzenie, że nie ma wśród nas takich ludzi (a jeśli są, to bardzo ich z tego miejsca przepraszam).

Latanie kojarzy nam się z wolnością, swobodą, pewnym brakiem ograniczeń. Nawet mówimy, że the sky’s the limit, czyli niebo jest limitem (możliwości są praktycznie nieograniczone), co jasno sugeruje, że człowiek związany jest z niebem od zawsze. W końcu udało mu się zrealizować i to – powstały samoloty, helikoptery, motolotnie, krótko mówiąc, pojazdy umożliwiające poruszanie się w powietrzu, ale to nie do końca to, nadal jest nam mało, dążymy do ideału, wzorując się na ptakach, które przecież nie potrzebują aluminiowej puszki, żeby latać.

I tu zaczyna się opowieść…

 

Co rano windą wjeżdżam prawie na dach
Jest tu w osiedlu taki najwyższy blok
Codziennie myślę, patrząc z niego na świat
Co będzie kiedy wreszcie zrobię ten krok

 

Ciekawą, zupełnie odmienną interpretację latania podsuwa nam Lady Pank. Podmiot liryczny opowiada o sztuce latania, przywołuje rutynę codziennego podziwiania okolicy z dachu najwyższego bloku na osiedlu i zastanawia się. co się stanie, kiedy w końcu, po wielu lekcjach, spróbuje latać.

Brzmi dosyć oczywiście, ale czy na pewno?

Wielu z nas, czytając drugą zwrotkę utworu, potrafi odtworzyć podobny obraz w głowie. Wschodzące słońce, chłodny wietrzyk, miasto budzące się do życia, a w tym wszystkim ja – zagubiona jednostka, niespełniająca oczekiwań systemowych, niepasująca do tego krajobrazu. Taki obraz bardzo pobudza do przemyśleń, do swoistej autorefleksji. Jaki jest sens tego wszystkiego?

 

Ostatni krzyk, łabędzia nuta
I dalej nic w teatrze lalek
Ogólnie mówiąc – life is brutal
Poza tym wszystko doskonale

 

Co nas czeka, kiedy zaśpiewamy po raz ostatni? Nic. Nic się nie zmieni, jeśli nas zabraknie, bo jesteśmy tylko śrubką, którą da się wymienić. Na nasze miejsce przyjdzie ktoś następny i następny, i następny…Ale jeśli się na tym nie skupimy, to życie (mimo iż bywa bolesne) naprawdę jest piękne. Powinniśmy czerpać z niego garściami, cieszyć się chwilą, która jest teraz, bo mrugniemy okiem i już jej nie będzie.

Mam wrażenie, że chwila znacząco straciła na wartości w technologicznym świecie. Piąte urodziny syna można nagrać, z kolegami na obozie można zrobić sobie zdjęcie, a drugą połówkę poznać przez internet. Nie dbamy o momenty, bo przecież w każdej chwili możemy wygrzebać je z czeluści twardego dysku. Oczywiście, ma to swój urok, ale czy nie stajemy się przez to automatami?

 

Wczoraj skoczyłem, miałem skrzydła jak ptak
Raz jeden w życiu każdy chyba to czuł
Ktoś nagle krzyknął: „Tak to każdy by chciał!”
Coś pochwyciło i ściągnęło mnie w dół

 

Podmiot liryczny decyduje się w końcu spróbować polecieć. Mówi, że miał skrzydła jak ptak, czyli udało mu się, leciał, zapewniając nas, że każdy kiedyś to poczuł. Był w powietrzu i…tu następuje nieoczekiwany zwrot akcji, ktoś ściąga go w dół.

Na tym kończy się opowieść, ale nie refleksja, bo należy zadać sobie jedno pytanie – co chce nam przekazać w tekście Andrzej Mogielnicki?

 

Okres kwarantanny zdecydowanie nie należy do przyjemnych.

Ale zaraz, ktoś powie, jak to? Przecież wy młodzi siedzicie w domach, nic nie robicie, to co wy macie do narzekania? My, dorośli, pracujący ludzie…

Tak, tak, dziękuję za interludium, zauważyłam. To właśnie jest problem – siedzimy w domach, nic się nie dzieje, nie możemy się spotykać, poszerzać horyzontów, rozwijać swoich pasji, po prostu wegetujemy w domach, przełączając się tylko z kanału na kanał w celu wysłuchania kolejnego wykładu na kolejnej lekcji. Właśnie taki zastój często prowadzi do nieciekawego samopoczucia, zniechęcenia i ogólnego niechcemisięizmu, nazywanego przez dorosłych pobłażliwie lenistwem. Idąc dalej, jeśli nie uda nam się wyrwać z tego marazmu, zaczynamy się zastanawiać, po co nam to wszystko. Dlaczego musimy się uczyć czegoś, o co nikt nas w życiu nie zapyta? Czy jeśli się nie nauczę i dostanę jedynkę, to moje życie legnie w gruzach? A właściwie jaki jest sens to ciągnąć, skoro wszyscy skończymy tak samo?

Pomyślicie teraz super, ale co to ma do utworu Lady Pank, który tak zawzięcie próbowałaś zinterpretować przez ostatnie 400 słów?

Właśnie to. Zastanówcie się, ile razy w ciągu ostatnich (prawie) dwóch miesięcy usiedliście przy oknie czy wyszliście na balkon i patrzyliście w dal z bezradnością, myśląc, że swoiste przyspieszenie cyklu życia to najlepsze wyjście? Jeśli ani razu, to gratuluję! A do tych, dla których rozwiązaniem równania była liczba większa od zera – nie jesteście sami.

 

Dla podmiotu lirycznego znalazł się ratunek. Ktoś go uratował.

Jeśli obawiacie się, że gdzieś wśród was jest taki samozwańczy lotnik, nie wahajcie się.

Porozmawiajcie. Bo trzeba rozmawiać, żeby nie zwariować i przez przypadek nie odlecieć.

 

'ResponsiveMedia' plugin by Geoff Hayward.

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation