Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

graficzny identyfikator działu FELIETONY

viva la vida / Dagmara Leszkiewicz

Frida Kahlo - słynna meksykańska malarka namalowała pewien obraz, który przedstawia arbuzy, a na jednym z nich wyrysowany napis Viva la vida. Frida Kahlo. 

Aby to dzieło dotknęło serca odbiorcy trzeba zapoznać się z historią tej artystki. Krótko mówiąc życie jej nie oszczędzało. Wypadek i choroba w młodym wieku, szaleńcza ale toksyczna miłość z komunistycznym działaczem, poronienie, niezrozumienie. Mimo ciągłego zagubienia i szukania siebie potrafiła przy końcu swojej drogi napisać Niech żyje życie!

 

Czy to wynikało z jej wrażliwej duszy? Meksykańskiego usposobienia? Serca artysty? Tego się nie dowiemy. Można stwierdzić, że umiłowanie życia, choć do bólu trudnego wynikało z wszystkiego po kolei, a nade wszystko z poszukiwania siebie. 

Już u początków świata, kiedy wykształcił się człowiek wiemy o tym, że szukał on swojej tożsamości. Najpiękniej ukazuje to starożytność, która śmiem rzec obfitowała w najważniejsze wydarzenia dziejów. To właśnie w starożytności powstawały wielkie religie, w tym przełomowe chrześcijaństwo zmieniające wszystko. Na kartach tej epoki zapisali się ludzie, którzy dywagowali nad sensem, istnieniem, moralnością i duchowością. Zostawili pytania i rozwiązania, które stosujemy do dzisiaj. To w pozornie nieludzkiej starożytności powstawały podwaliny prawa stosowanego we współczesności.

I tak cały czas, non stop człowiek poszukuje siebie. Kręci się, miota, czasami nawet sięga dna gdzie nie widać wyjścia. i o tym bym chciała dzisiaj trochę popisać. o stanie nicości. 

 

Zapewne każdy z nas miał taki okres w swoim życiu. Kiedy wszystko wydawało się szare i bez sensu. Kreatywność i produktywność spadała do prawie zerowego poziomu, relacje były zaniedbane, a pasje przestały już cieszyć. Dotyka człowieka wtedy jedno z najgorszych odczuć jakim jest poczucie, że gdziekolwiek się uda, czegokolwiek by nie zrobił i tak nie znajdzie ukojenia. Jest to do prawdy straszna rzecz bowiem, nawet jakbyśmy wyjechali w Himalaje, to nasza głowa z nami zostaje, co jest równoznaczne z cierpieniem. 

 

O ile - co jest bardzo ważne - nie podejrzewamy u siebie, albo inni nie podejrzewają u nas depresji w klinicznym wydaniu, to warto się zastanowić nad wyżej opisanym stanem. 

 

Jeśli takie objawy trwają przez dłuższy czas skonsultuj się ze specjalistą! 

 

Wracając jednak do meritum tego felietonu chciałabym trochę podywagować nad tym stanem w perspektywie nie tyle psychologicznej, ile egzystencjalnej.

 

Każdy z nas jest człowiekiem, każdy z nas mierzy się ze swoimi własnymi potworami i lękami przez całe życie. Dlaczego dodajemy więc sobie jeszcze większego bólu popadając w fazę pewnego rodzaju ciemnej nocy (jeszcze raz zaznaczam, aby w przypadku objawów depresji nie czekać, a udać się do specjalisty. Depresja to choroba, która nie jest w żadnym wypadku zawiniona!) 

 

Od pewnego czasu szukam więc odpowiedzi na to pytanie, bowiem sama jestem przy końcu wychodzenia z takiego stanu. Po co mi to było? Co mi to dało? Cóż, na ten moment mogę powiedzieć, że znów zaczynam wracać do siebie, ale innej siebie. Bardziej świadomej, doświadczonej, zmienionej, ukojonej. Takie miotanie się ze sobą, swoją przeszłością i teraźniejszością pozwala wiele zweryfikować i popatrzeć z innej perspektywy na nasze życie. Doświadczenie niemożności napisania i stworzenia czegoś nowego było dla mnie do bólu dobijające. Przeczytanie jednej czy dwóch książek w tym roku niezwykle bolesne. Dla kogoś, kto czerpie swoje inspiracje i ukojenie z literatury problemy ze skupieniem się są jedną z największych książkowych kar. Patrzenie jak moje relacje powoli się oddalają, jak spada produktywność w pracy i brak możliwość skupienia się na muzyce, tańcu czy przyrodzie było czymś naprawdę niezwykle trudnym. Dopiero rozmowa z niezwykle bliską mi osobą pozwoliła się odblokować, dojść do takiego ostatniego etapu. Zobaczyłam cel, sens i co najważniejsze - doświadczyłam tęsknoty za sobą sprzed kilku miesięcy. Może więc taki czas jest po to, że za sobą zatęsknić, docenić siebie? Odpowiadając na zadane przez siebie pytanie stwierdzam, że tak jest to także po to, ale nie tylko. 

Taka chwilowa ciemność niekiedy pozwala zweryfikować kwestie, które uznaliśmy za ważne, zobaczyć co jest dla nas naprawdę istotne. Czasem zdrowa kłótnia z samym sobą pomaga oczyścić atmosferę i pójść dalej z nowymi doświadczeniami i większą świadomością siebie samego, która w bezimiennym, narzucającym tysiące poglądów świecie jest niezwykle istotna. Ponadto takowy stan (przynajmniej mi) przypomniał, że życie należy też celebrować. Wznieśmy więc toast: ¡por amor, por libertad, por dinero!

 

Kończąc chcę polecić film “Frida” i zachęcić do zapoznania się z jej inspirującą postacią.

Zob.: https://www.filmweb.pl/film/Frida+-+Viva+la+vida-2019-850431

trailer: 


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe.

 

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation