Slot Art Festival 2021 / Paweł Lęcki

Drukuj

Nigdy nie byłem na żadnym festiwalu. Mój stopień socjalizacji nie przewiduje takich zgromadzeń.

Moja była uczennica Marta Walkowicz zaprosiła mnie na Slot Art Festival, którego jest współorganizatorką, w charakterze gościa specjalnego. Kilka tygodni zbierałem się w sobie, żeby w ogóle odpowiedzieć na tak postawiony dylemat poznawczy. Moje poczucie bycia gościem specjalnym gdziekolwiek lokuje się poniżej zera.

Zgodziłem się w rezultacie i dzięki temu zobaczyłem inny świat. Nie lubię ocen, ale muszę przyznać, że zobaczyłem świat lepszy, a przede wszystkim mądrzejszy. Świat oparty na wspólnocie, która z kolei jest ufundowana na różnorodności, z którą nikt nie ma problemu.

Jestem niewierzący, a spotkałem wierzących. Wyznania były różne, ale byli też ludzie podobni do mnie. Nikt nie miał z tym żadnego problemu. Festiwal odbywa się na obszarze katedry w Lubiążu, która nie ma już charakteru sakralnego, ale za to potrafi dać schronienie ludziom przed burzą. Słyszałem różne poglądy, również polityczne i nikt nie miał z tym żadnego problemu. Liczyło się to, że ludzie są obok i w zależności na co mają ochotę, to albo lepią garnki, albo słuchają wykładu o ekonomii.

Mój ogromny stres, taki na granicy omdlenia, wynikał z tego, że miałem na scenie uczestniczyć w rozmowie. Nie piszę tak często o moich słabościach, żeby nimi bez sensu epatować. Piszę to dlatego, ponieważ może jest ktoś taki, jak ja, czyli generalnie chciałby coś powiedzieć publicznie, ale tak się tego boi, że w rezultacie milczy. Ja przed wystąpieniem spacerowałem na uboczu, dywagując sam ze sobą, czy może się porzygać, czy najlepiej w ogóle uciec.

Nie mam żadnych dobrych recept, jak przełamać taką nerwowość i brak pewności siebie. Po prostu próbuję zrobić cokolwiek, co będzie stało w sprzeczności z moją naturą. Kosztuje mnie to bardzo dużo, a mój wizerunek na zewnątrz jest bardzo pozorny.

Na tej scenie miałem niesamowitą możliwość rozmawiać z ludźmi mądrzejszymi ode mnie. Z Martą Shaw, wykładowczynią na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz z Dorotą Ogrodzką, reżyserką teatralną. Rozmawialiśmy o edukacji i próbowaliśmy wyjaśnić, dlaczego jest najważniejsza na świecie. Dla mnie wyjątkowo ważne było to, że miałem okazję rozmawiać z przedstawicielką środowiska akademickiego, gdyż niestety jest trochę tak, że szkoły i uczelnie to takie samotne wyspy, a przecież robimy dokładnie to samo. Próbujemy dać młodym ludziom kawałki wiedzy, z których wspólnie staramy się stworzyć obraz rzeczywistości.

Na festiwalu spotkałem mojego byłego ucznia, Mikołaja Kocikowskiego, który w tej chwili jest naukowcem i próbuje wynaleźć coś w rodzaju szczepionki na raka. Wysłuchałem rozmowy Edwina Bendyka z Jackiem Dukajem o końcu świata. Gdy dotarło do mnie, że Jacek Dukaj, autor lektury szkolnej pod tytułem Katedra, którą omawiałem z uczniami w czasie pandemii, jest gościem specjalnym tak jak ja, to dopiero poczułem się niezręcznie.

A już wyjątkowo niezręcznie czułem się z tego powodu, że miałem swojego kierowcę (gdyż nie jestem prawdziwym mężczyzną i nie mam prawa jazdy), który przywiózł mnie z Wrocławia i woził między miejscem zakwaterowania i festiwalem. To wolontariusz Piotr Błażowski, niezwykły młody człowiek, który w trakcie tych podróży opowiedział mi tak niesamowite historie, że na pewno za jakiś czas spróbuję je po swojemu opowiedzieć szerszej publiczności.

Ostatnio dużo się mówi, że polska szkoła jest beznadziejna i niszczy ludzi. To jest w jakiś sposób prawdą, ale nie do końca. Na tym festiwalu byli ludzie, którzy chodzili do polskiej szkoły, a jednocześnie tworzą coś tak niesamowitego. Polskiej szkoły nie należy burzyć, a raczej starać się ewolucyjnie uczynić ją czymś na kształt tego slotu w Lubiążu.

Dać możliwość wyboru. Cieszyć się z różnorodności. Mądrze edukować. Tworzyć poczucie bezpieczeństwa. Dawać poczucie sprawczości. Towarzyszyć przy zdobywaniu wiedzy i kompetencji. Pielęgnować relacje.

Tak sobie myślę, że gdyby świat choć trochę przypominał ten festiwal, to nie byłoby żadnych rzezi, wojen i dni upamiętniających te wydarzenia. Mamy dziwną skłonność do czczenia strasznych wydarzeń bez większej refleksji, dlaczego w ogóle nie powinno do nich dochodzić.

Dziękuję wszystkim, że przez jakiś czas mogłem być choć trochę inny, niż jestem na co dzień.

 


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe. za: https://www.facebook.com/pawel.lecki79/posts/1559082207817173