Powrót / Anna Calik

Drukuj

Lipiec był duszny i upalny. W ciągu dnia wszyscy szukali schronienia i ochłody od żaru płynącego z nieba. Wieczorami, gdy robiło się chłodniej, ludzie ochoczo wychodzili na zewnętrz, by zaczerpnąć odrobinę powietrza i zrelaksować się w zaciszu domowego lub miejskiego ogrodu. Niektórzy jednak, znali inne, bardziej dynamiczne pojęcie słowa relaks i nocami tłumnie zapełniali ulice krakowskiego Starego Miasta. Był piątkowy wieczór, stąd rynek przeżywał prawdziwe oblężenie młodych imprezowiczów i każdy bar, pub, czy klub wypchany był po brzegi. Miasto tętniło życie, a wszędzie dookoła czuć było młodość, radość i energię.

Grupa czterech przyjaciółek, również wybrała się na nocne wojaże do modnego lokalu. Świętowały zdanie matury i dostanie się na wymarzone studia. Po kilku drinkach, alkohol  mocniej zaszumiał do głowy. Zapragnęły złapać odrobinę świeżego powietrza, więc przeniosły imprezę na pobliskie planty. Przemierzały alejki wspominając miłe chwile, ale jedna z nich wydawała się jakby nie obecna. W końcu zdecydowała się wyrzucić to z siebie, i siadając na pobliskiej ławce powiedziała:

- Słuchajcie, muszę Wam się do czegoś przyznać! Sprawa jest poważna – powiedziała, lekko wstawionym głosem. – Wczoraj rozmawiałam z tatą. I doszłam do wniosku, że chce do niego pojechać.

- Co? – zapytała ze zdziwieniem w głosie jedna z dziewczyn.

- Na miesiąc, no może półtorej – Laura dopowiedziała poważnym głosem. – Posłuchajcie, dajcie mi dokończyć. – Po 10 minutach nakreślania sytuacji, zapytała:

- No i co myślicie? Teraz wasza kolej.

- Może to szalone, ale myślę, że to dobra decyzja – rozpoczęła jedna z nich, na co dwie pozostałe przytaknęły. – Pamiętaj, że stoimy za Tobą murem w każdej sytuacji i zawsze możesz na nas liczyć – dodała, przytulając mocno dziewczynę. – Musisz nam tylko obiecać, że szybko do nas wrócisz!

- Obiecuję! – odrzekła Laura ze łzami w oczach. Cieszyła się z akceptacji decyzji przez jej przyjaciółki. Wiedziała, że są dla niej ogromnym wsparciem, że może zawsze prosić je o poradę. Skoro była to ich ostatnia, wspólna, lipcowa noc to musiały to w pełni wykorzystać. Ruszyły więc na podbój kolejnych, krakowskich lokali, celebrując wspólny czas.

            Sobotni poranek nie zapowiadał się tak wspaniale, jak wczorajszy wieczór. Pomimo dużej ilości wypitego alkoholu, Laura obudziła się wypoczęta. Wiedziała jednak, że najgorsze było przed nią. Wróciła nad ranem w kiepskim stanie, co nie umknęło uwadze jej mamy. Dodatkowo musiała powiedzieć o swoich planach, które z pewnością wywołają jeszcze większą awanturę. Stwierdziła, że będzie trzymała nerwy na wodzy i jak gdyby nigdy nic, udała się do kuchni. Po chwili, do pomieszczenia weszła jej mama w beżowym dresie, luźno spiętym koku i  z wyraźnie podkrążonymi oczami.

- Wstałaś, to dobrze. Musimy porozmawiać o tym, co się wczoraj, a raczej dzisiaj stało – zdenerwowanym głosem powiedziała Nina, opierając się o ścianę. - Wytłumacz mi, czym zasłużyłam sobie na takie traktowanie? Wychodzisz, znikasz, nie ma Cię całą noc! Ja odchodziłam od zmysłów, dzwoniłam chyba z 15 razy, wysłałam ze 100 smsów, a Ty? Jakby nigdy nic wracasz nad ranem, pijana w sztok, że aż ledwo trzymasz się na nogach. Dlaczego mi to robisz?

- Byłam na imprezie z dziewczynami. Zostawiłam kartkę, że wrócę późno – odpowiedziała pełnym ignorancji głosem. Kontynuowała przeglądanie porannej prasy, popijając kawę z mlekiem. Zdawało się, że słowa matki, nie wywołały na niej żadnego wrażenia.

- Aha, i tylko tyle masz mi do powiedzenia? Nie spałam całą noc. Martwiłam się, rozumiesz?!

- Martwiłaś? – odsuwając gazetę, parsknęła ironicznym śmiechem w stronę matki. – Mogłaś myśleć  o mnie i naszej rodzinie, kiedy kazałaś się tacie wyprowadzić!

- Laura, proszę. Głowa mi pęka…

- Nie, mamusiu – powiedziała, łapiąc oddech. – Mówisz tyle o byciu szczerym i otwartym. Proszę, to rozmawiajmy – Laura usiadła na białym, tapicerowanym krześle przy okrągłym stoliku, wskazując matce miejsce naprzeciwko siebie.

- Skoro tego właśnie chcesz – odpowiedziała, siadając.

- Zacznę od tego, że już dawno chciałam to z siebie wydusić. I proszę Cię, tym razem mi nie przerywaj. To nasza pierwsza i ostatnia rozmowa na ten temat. Po niej uznam go za zakończony – głośno westchnęła. – Zrobiliście mi z tatą wielką krzywdę, pozbawiliście mnie prawdziwego domu, straciłam poczucie bezpieczeństwa. Co prawda, pogodziłam się już z tym, ale gdzieś w głębi czuję przeraźliwą pustkę i przenikliwy chłód. Tak, jakbym już coś straciła bezpowrotnie. Zawsze mi powtarzałaś, że w życiu trzeba walczyć do samego końca, że jak Cię wyrzucą drzwiami, to trzeba spróbować wejść oknem. Tyle że Ty, odgrodziłaś wysokim murem nasz dom i rodzinę. Nie pozwoliłaś wrócić do niej tacie. Wyjechał do Szwecji, by zarobić więcej pieniędzy. Ciężko pracował na budowach, by było nas na wszystko stać. Ty, z kolei jesteś altruistką. Pragniesz wszystkim nieść pomoc, wkładasz w pracę całe, swoje serce. Kiedy on wracał do domu, Ty biegłaś na dyżur do szpitala – złapała głębszy oddech i zmieniła ton na nieco łagodniejszy. – Pogubił się, stąd ten romans. Zresztą wiesz, że już dawno jest nieaktualny. To już jednak nic nie zmieni, zniszczyliście swoją relację, co nie znaczy, że ja powtórzę Wasz błąd.

- Co masz na myśli? – Nina ze łzami w oczach zapytała córkę.

- Chcę pojechać do taty. Dopełniłam już wszelkie formalności związane ze studiami, więc de facto mam prawie trzy miesiące wakacji. Chciałabym się u niego zatrzymać  na miesiąc, góra półtorej.

- Ale jak Ty to sobie wyobrażasz? Pojedziesz do Szwecji? Zostawisz mnie, rodzinę, przyjaciół? On na pewno się nie zgodzi…  

- Już się zgodził – wtrąciła. – Zadzwoniłam do niego dwa dni temu i teraz czeka na twój telefon. Zarezerwował mi już bilet na samolot, na wtorek. Jeśli chodzi o znajomych – kontynuowała – to wczoraj była impreza pożegnalna. Masz rację, powinnam Ci była powiedzieć, przepraszam – powiedziała, posyłając błagalne spojrzenie i delikatny uśmiech w kierunku matki, po czym oddaliła się w kierunku swojego pokoju.

Nina wiedziała, że przed decyzją Laury nie ma już odwrotu. Nie mogła zabronić jej kontaktu z ojcem, a poza tym była dorosła, miała wakacje, śmiało mogła wyjechać. Zdała sobie sprawę, że to może właściwa decyzja. Sama też potrzebowała chwili samotności. Choć od rozwodu minął rok, wciąż czuła coś do byłego męża. Starała się odpychać tę myśl. W pracy jako pielęgniarka nie miała czasu, by myśleć o rozstaniu, a w domu nie chciała skupiać się na problemach i tym samym smucić Laury. Tak, zdecydowanie. Nadszedł czas, aby zdjęła zbroję herosa, przeżyła rozstanie i rozpoczęła nowy rozdział w swoim życiu.

            Rozmowa z byłym mężem - Filipem poszła zaskakująco dobrze. Omówili szczegóły wyjazdu córki, która miała spędzić następne kilka tygodni wspólnie z ojcem. Filip mieszkał w Malmo, mieście na południu Szwecji. W linii prostej, jego odległość od Krakowa wynosiła niespełna 860 km. Wynajmowany przez niego dom, znajdował się we wschodniej części miasta. Tam też, miała siedzibę firma budowlana w której Filip pracował już od przeszło dziesięciu lat. Nie chciał wyjeżdżać, nie była to praca jego marzeń. Przyjaciel jednak namówił go, że to dla nich szansa, by mogli zapewnić lepszy byt swoim rodzinom. Faktycznie, zarobki były o niebo wyższe. Filip wracał do Polski średnio raz na trzy miesiące na dwutygodniową przerwę. Wiedział, że przyczyniło się to do rozpadu jego małżeństwa i zaniedbania relacji z córką. Postanowił to naprawić,  wziął w pracy trzy tygodniowy urlop na czas jej przyjazdu, by podjąć próbę odbudowania więzi.

Nadszedł dzień wyjazdu. I choć Laura miała żal do matki, ciężko było jej się z nią rozstać. Widziała jak próbuje powstrzymać łzy. Zaczęła mieć wyrzuty sumienia. Dopadły ją wątpliwości czy cały ten wyjazd to dobry pomysł. Nie było już odwrotu, musiała ponieść konsekwencje swoich decyzji, a co więcej chciała tego. Wierzyła, że ten wyjazd pozwoli uporządkować jej świat, zagoi rany. Była zdeterminowana, by odzyskać dawną siebie.

- Proszę Cię, uważaj na siebie. Zadzwoń jak tylko wylądujesz.

- Mamo spokojnie, nie lecę na koniec świata – odpowiedziała Laura, próbując bezskutecznie wyrwać się z silnego uścisku matki. - Tata o wszystko zadbał. Dwugodzinny, bezpośredni lot i jestem na miejscu. Nic się nie bój, poradzę sobie.

- Na pewno nie chcesz, żebym poszła z Tobą na lotnisko? – zapytała matka.

- Daj spokój, nie dramatyzujmy. Zobaczysz zanim się obejrzysz, już będziemy razem – odpowiedziała Laura w powściągliwy sposób.

- Kocham Cię córeczko, pamiętaj o tym – ze łzami w oczach powiedziała Nina. - Biegnij już lepiej,  zanim się rozmyślę i nigdzie Cię nie puszczę.

Laura jeszcze raz mocno wtuliła się w ramię matki. Chciała jej odpowiedzieć tym samym, ale ego jej na to nie pozwoliło. Próbowała udowodnić wszystkim dookoła i sobie samej, że jest silna i nic jej nie złamie. Ruszyła w stronę wejścia do terminalu. W połowie drogi, obróciła się w stronę zatroskanej matki opartej o maskę srebrnego SUV-a, która jej zamachała na pożegnane. Laura odpowiedziała nieznacznym uśmiechem i głębokim spojrzeniem w jej oczy.  

            Stało się, dopięła swego. Pewnym krokiem przekroczyła próg lotniska, na znak rozpoczęcia nowego rozdziału i kto wie, może wspaniałej przygody. Leciała już kilkukrotnie z mamą do taty, stąd doskonale wiedziała jak wyglądają wszelkie procedury. Odprawa poszła jej gładko, stąd miała około 40 minut wolnego czasu. Stwierdziła, że poczeka w lotniskowym holu i wykorzysta chwilę na drobne poprawki urody. Laura przykładała dużą uwagę do wyglądu. Wychodziła z założenia, że nawet dobrym genom trzeba trochę pomóc. Wyciągnęła z torebki małe, składane lusterko i ciemnoróżowy błyszczyk, by poprawić usta. Zwróciła uwagę na swoje duże, ciemnobrązowe oczy. Dostrzegła w nich pewną siebie kobietę, która chciała czerpać życie garściami. Na tą myśl, mimowolnie się uśmiechnęła. Chowając akcesoria do torby, dostrzegła wgapione w siebie spojrzenie wysokiego bruneta, oczekującego w kolejce po napój. Doskonale wiedziała, że uroda to jej niebywały atut. Nie chciała być jednak przez nią zaszufladkowana jako ,,pusta lala”. W końcu w tym roku świetnie zdała maturę i dostała się na wymarzone prawo. W odpowiedzi, posłała gapiowi lodowate spojrzenie po czym zanurzyła się w czeluściach Internetu. Po chwili podniosła wzrok, mężczyzny już tam nie było. Spojrzała na zegarek i uznała, że już najwyższy czas udać się pod odpowiednią bramkę. Gdy dotarła na pokład samolotu, ze zdziwieniem zauważyła, że jest on pełny. Nie spodziewała się, że loty do Szwecji cieszą się taką popularnością. Po chwili, odnalazła swoje miejsce. Ku zaskoczeniu, okazało się, że jest ono obok wcześniejszego obserwatora.

- Świetnie, niczym w taniej komedii romantycznej – pomyślała, po czym zdała sobie sprawę, że powiedziała to również na głos.

- Słucham? - chłopak podniósł wzrok z ekranu smartfona i utkwił w jej oczach.

- Yyy, ja nic nie mówiłam. - Po czym z zażenowaniem i rumieńcem usiadła szybko na fotelu. Chłopak nieśmiało się uśmiechnął i wrócił do surfowania po sieci.

Finalnie, samolot uniósł się nad ziemię. Laura oddała się lekturze broszur informacyjnych o Malmo. Poza naprawieniem relacji, chciała również oczywiście coś zwiedzić. W głowie układała sobie cały plan, jak będą wyglądać najbliższe tygodnie. Miała obawy, co jeśli relacja z tatą nie będzie układała się po jej myśli. W końcu nie widzieli się prawie rok, a wideo rozmowy nijak się mają do bezpośredniego, realnego kontaktu. Wyjrzała  przez okno, na rozpościerający się widok niebiańskich obłoków. Uwielbiała go, często jako dziecko wyobrażała sobie, że potrafi latać, chwyta za ręce rodziców, wznoszą się ponad chmury i wspólnie zwiedzają świat. To były miłe wspomnienia, które przywróciły jej spokój

Odetchnęła z ulgą, gdy spostrzegła, że oddzielający ją od okna obserwator zasnął i nie wiedział jej zadumy. Miała teraz chwilę, by mu się przyjrzeć. Wyglądał na kilka lat starszego. Dostrzegła jego mocno zarysowaną linie żuchwy, wysokie czoło na które spadały kosmyki kruczoczarnych pasm włosów. Był przystojny i zdecydowanie w jej typie. Nie szukała jednak związku, przeżyła kilka zawodów miłosnych. Teraz wolała utrzymywać czysto przyjacielskie relacje. Nieznajomy zaintrygował ją, było w nim coś tajemniczego, nieoczywistego. Taksowała go przenikliwym, uważnym wzorkiem, jak gdyby chciała znaleźć rozwiązanie tej zagadki. Niespodziewanie, otworzył oczy i aż prawie podskoczył na widok wgapionych w niego ślepiów. Laura zamarła w miejscu. Wiedziała, że tym razem kiepska wymówka może nie wystarczyć. Otrzeźwiała, zebrała się w garść i poważnym tonem powiedziała:

- Przepraszam, nie chciałam Cię przestraszyć.

- Nie szkodzi, chcesz zamienić się miejscami? – zapytał przyjaźnie. – To żaden problem i tak zazwyczaj przesypiam cały lot.

Nie tego się spodziewała. Myślała, że jego reakcja będzie zdecydowanie bardziej wybuchowa i już miała przygotowaną linię obrony. Cóż, chociaż była to miła propozycja, grzecznie odmówiła i wróciła do lektury przejrzanych już wcześniej przewodników. Chłopak szczerze się uśmiechnął, rozejrzał badawczo po samolocie i ponownie zamknął miękkie powieki.

- Hmm, jednak nie był tak groźny, jak przepuszczałam – pomyślała, uśmiechając się sama do siebie. 

            Kilkadziesiąt minut później, samolot wylądował. Napięcie spowodowane zajściami na pokładzie opuściło Laurę. Teraz, czekało ją coś znaczenie bardziej stresującego – spotkanie z tatą. Odebrała walizkę i powolnym krokiem z łomoczącym w piersiach sercem, udała się w stronę strefy przylotów. Już z daleka dostrzegła tatę. Stał rozpromieniony od ucha do ucha, dzierżąc w rękach planszę z napisem ,,córeczka”. Stres prysnął niczym bańka mydlana. Laura pobiegła w jego stronę i z napływającymi do oczu łzami, rzuciła mu się w ramiona.

- Cieszę się, że jesteś córeczko – powiedział – nawet nie wiesz jak bardzo.

- Ja też się cieszę tato – powiedziała mocno się wtulając. Tkwili chwilę w mocnym uścisku, po czym wspólnie ruszyli w stronę samochodu.  

            Dom był oddalony o niecałe 30 km od lotniska. W trakcie jazdy, prowadzili ożywioną rozmowę, komentując mijane obiekty. Laura w międzyczasie zadzwoniła do matki, zapewniając że jest cała i zdrowa. Usłyszała radość w jej głosie. Dodatkowo zapewniła ją, że będą w stałym kontakcie na czacie i postara się często dzwonić. Nina nie nalegała, wiedziała, że jej córeczka jest bezpieczna i chciała by w pełni wykorzystała darowany czas z ojcem.

Gdy dotarli na miejsce, oczom Laury ukazał się ten sam dom, jaki zapamiętała z czasów rodzinnych wakacji. Pośpiesznie przekroczyła jego próg. W środku też nic się nie zmieniło. Wdrapała się schodkami na piętro, by zajrzeć do swojego dawnego pokoju. Tata się postarał. Lśnił on czystością, a pościel była w jej ulubionym, lawendowym kolorze. Wciąż czuć było zapach drewnianych desek, który mieszał się z sosnową wonią, płynącą zza okien. Zmęczona podróżą Laura, marzyła tylko o gorącej kąpieli  i przebraniu się w swój ulubiony, welurowy dres. Po niespełna godzinie, była jak nowo narodzona. Było już późno, więc zeszła na dół by przygotować kolację. Ku jej zdziwieniu, stół był zastawiony, z kominka buchało przyjazne ciepło, a z głośników płynęła cicha, spokojna muzyka. Zza  drzwi wychylił się rozradowany tata w kuchennym fartuchu.

- Siadaj do stołu – powiedział – już podaje kolacje. Twój ulubiony makaron z kurczakiem w sosie śmietanowym.

- Pamiętałeś – odpowiedziała z uśmiechem od ucha do ucha. – Cieszę się, że jesteśmy znowu razem, tato – dodała, co wywołało równie szczery uśmiech na jego twarzy. Wspólnie usiedli do kolacji, próbując nadrobić rok rozłąki. Rozmowom nie było końca. Przedłużyły się one do późnych godzin nocnych i nie wiadomo kiedy zasnęli na kanapie.

            Dwa dni później, po obfitym śniadaniu wspólnie wybrali się na spacer po okolicy. Filip postanowił przedstawić Laurze swojego przyjaciela – Piotra,  z którym lata temu wyjechał do pracy. Jego małżeństwo również się rozpadło, dlatego trzy lata temu przeniósł się do Malmo na stałe i kupił dom na sąsiedniej ulicy. Po chwili dotarli na miejsce. Przed domem stało dwóch mężczyzn, którzy robili ogrodowe porządki.

- Hej, hej! – krzyknął Filip w ich kierunku.

            Mężczyźni obrócili się w ich stronę. Laurę zamurowało. Jeden z pewnością był przyjacielem jej ojca, natomiast w drugim rozpoznała współpasażera z samolotu. Nieznajomego, widok dziewczyny też wyraźnie zaskoczył. Po szybkiej wymianie zdań okazało się, że jest on synem Piotra i przyjechał do pracy na czas wakacji. Przyjaciel ojca, zaprosił gości do środka. W trakcie picia popołudniowej kawy, przepuszczenia Laury, że chłopak jest on od niej starszy potwierdziły się. Maks, obronił w tym roku licencjat z zarządzania, a od października rozpoczynał studia magisterskie. Wyszło również na jaw, że młodzi poznali się w trakcie lotu, co nieźle rozbawiło ich ojczulków. Porozumiewawczo skinęli do siebie głowami i zostawili młodych samych. Na początku było dość niezręcznie, jak to przy nowo nawiązywanych kontaktach. Po chwili okazało się, że coś ich jednak łączy. Maks studiował na uczelni, na której Laura miała rozpocząć już niedługo naukę, mieli nawet kilku wspólnych znajomych. Na koniec wizyty wymienili się numerami. I choć Laura wypierała myśl o związkach, coś między nimi zaiskrzyło.

            Minął tydzień. Wspólnie spędzany z tatą czas mijał błogo i beztrosko. Spożywali wspólnie posiłki, zwiedzali kolejne miejsca, a wieczorami grywali w planszówki. Widziała jednak, że doskwiera mu samotność. Wiele razy w trakcie wieczornych rozmów podkreślał, jak bardzo żałuje rozpadu rodziny. Dodatkowo Laura  utrzymywała stały kontakt z Maksem. Praktycznie codziennie udawali się na spacery w trakcie których toczyli długie rozmowy. Nie mieli tematów tabu, stąd szybko nawiązali silną więź i powoli między nimi rodziło się uczucie. Laura odzyskała utracony spokój, była szczęśliwa. Coraz mocniej jednak odczuwała tęsknotę za matką. Chciała podzielić się z nią wszystkim co działo się w jej życiu. Od dwóch dni nie mogła się z nią skontaktować. Nie było to do niej podobne. Laura miała złe przeczucia. Wieczorem  zdecydowała się na telefon do najlepszej przyjaciółki matki – Marleny. Pracowały razem w szpitalu i była ona częstym gościem w ich domu. Miała nadzieję, że będzie wiedziała co się dzieję z Niną. Kobieta odebrała i zapłakanym głosem odpowiedziała:

- Lauruś, Ty jeszcze o niczym nie wiesz. Posłuchaj, zaraz Ci wszystko wyjaśnię, tylko lepiej usiądź…

            Nastał środowy poranek. Słońce leniwie wstawało, a przyroda powoli budziła się do życia.  Na szpitalnym oddziale, czas wlókł się w nieskończoność. Nina od kilku godzin toczyła wojnę pomiędzy życiem, a śmiercią. Od pół roku, miewała silne migreny. Twierdziła, że to wynik stresu i bagatelizowała objawy. Na poniedziałkowym dyżurze, zemdlała. Diagnoza: rozległe pęknięcie tętniaka naczyń mózgowych. Operacja powiodła się, jednak jej stan był krytyczny. Gdy Laura usłyszała co się stało, zarezerwowała pierwszy, możliwy lot i wróciła z tatą do Polski. W międzyczasie, wysłała do Maksa, krótkiego sms z wyjaśnieniami, miejącą nadzieję, że zrozumie. Tak też się stało, ale teraz najważniejsza była mama. Zapłakana Laura, siedziała na szpitalnym korytarzu, oczekując na wieści o jej stanie. Każda minuta, sekunda trwały dla niej wieczność. Nie mogła wybaczyć sobie wszystkich, gorzkich słów, które wypowiedziała przed wyjazdem. Żałowała, że podczas pożegnania, była oziębła i nie powiedział jak bardzo ją kocha. I co gorsze, nie mogła przeżyć myśli, że nigdy nie będzie miała szansy, by to nadrobić. Z sali wyszedł lekarz, który oznajmił, że stan się poprawił, jednak mama zapadła w śpiączkę i nie wiadomo kiedy się obudzi. Laura wybłagała doktora, by mogli na chwilę do niej wejść.

            Nina podpięta była do aparatury. Laurę usiadła przy łóżku matki, chwyciła jej dłoń i wybuchła płaczem. Chciała ją przytulić, ucałować i przeprosić za wszystkie przykrości jakie jej sprawiła. Filip usiadł po drugiej stronie łóżka i łamiącym się głosem powiedział:

- Ninka, to ja. Pewnie w normalnych okolicznościach, już byś mnie spoliczkowała – uśmiechnął się pomimo napływających do oczu łez i ujął dłoń byłej żony. – Chociaż raz do końca mnie wysłuchasz. Nigdy nie przestałem Cię kochać i przez ten rok zrozumiałem, że nigdy nikogo innego nie pokocham. Co więcej, chcę o nas walczyć. Przemyślałem wszystko i nie wrócę już do Szwecji. Chcę być blisko Ciebie, Laury. Nie chce już być sam. Zdaję sobie sprawę, że na początku może być ciężko, ale  wciąż mam nadzieję, że możemy być rodziną…

- Mamo – odezwała się Laura – ja też się zmieniłam. Chcę Ci tyle powiedzieć, poznałam kogoś, przez chwilę byłam naprawdę szczęśliwa. Potrzebuję Was, obydwojga. Będziemy rodziną jak dawniej. Wszystko się ułoży, tylko do nas wróć, mamuś – wykrzyczała błagalnym głosem i wtuliła głowę w dłoń matki.

            Z oczu Niny popłynęły łzy. Aparatura zaczęła migotać i wydawać z siebie ostrzegawcze sygnały. Z trudem otworzyła oczy, wodząc błędnym wzrokiem po sali, jakby szukała wyjaśnienia co się stało. Wreszcie spojrzała na Laurę, później na stojącego nad nią byłego męża. Ścisnęła delikatnie rękę córki, rozszerzyła usta i słabym głosem wyszeptała:

- Ro..dzi…na