Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

numer 38 jest obecnie redagowany i zostanie zamknięty w dniu 1 kwietnia 2020 r.
  >>> w układzie chronologicznym
  >>> w układzie alfabetycznym 
  >>> popularność

  >>> zobacz wcześniejsze numery

Damian Cyrkowiec / Oliwia Wachna

 

Graficzny identyfikator działu POEZJA

 

 

Z samego ranka w cichej Strzegowie

biją się myśli Damiana po głowie.

„A ciocia już jest? Przyjedzie dziś?

Mieliśmy przecież do cyrku iść!”.

Mama zawzięcie ugniata ciasto,

gotowa syna ściereczką chlasnąć.

„Dziecko kochane!” – z wyrzutem pyta:

„Będziesz tak w kółko, jak zdarta płyta?

Robota sama się w rękach pali…

a ty masz na buzi ślad dżemu z malin!

Idź no się umyj. Toż od śniadania

jeszcześ nie zdążył zmienić ubrania!”.

Wytarłszy usta rękawem z przodu,

bohater zmierza wprost do ogrodu.

Chłodne powietrze szczypie go w skórę,

zza chmur wygląda słoneczko bure;

zima prawie przed wiosną ucieka,

ale ta idzie jeszcze z daleka.

Nagle w tej chwili przez bramy wrota

nadjeżdża wołga w kolorze złota.

Wysiada z lewej kierowcy strony

ktoś dla luksusu i gwiazd stworzony:

na włosach dumna czapka puchata,

szalik z kaszmiru szyję oplata,

bajeczna parka ogrzewa ciało…

a gdyby tego było za mało,

to ma na dłoniach dwie rękawiczki;

miękkie i ciepłe jak dla księżniczki.

W kozaczkach z futrem na cienkim obcasie

pomylić ją z niedźwiedzicą da się.

„Damian, syneczku! Jestem już, jestem!” –

objęła go silnym, serdecznym gestem.

„Na zewnątrz czekasz, choć mróz szaleje?

Szybko, do środka, bo cię zawieje!”.

Nie było mrozu rodem z Syberii,

ale cioteczka bliska histerii.

Damian jest grzeczny i się nie kłóci,

a więc posłusznie do domu wróci.

Bardzo chciałby się kiedyś odważyć

spytać, czy biedna się w futrze nie parzy.

Tylko co ciocia wstąpiła w progi,

piszczy do mamy swym głosem srogim:

„Niewiarygodne! Heleno, litości!

Ziąb przejmujący do szpiku kości…

Damian bez kurtki lata po dworze…

Heleno, siostrzyczko – tak być nie może!”.

Mama z całą czułością Cerbera

rzuca robotę; syna ubiera.

To kalesonów para cieplutka –

jak druga skóra trzyma się udka.

Tu dla rozgrzewki dresowe spodnie,

żeby małemu było wygodnie.

Podkolanówki do nóg połowy

i w dół od pasa Damian gotowy.

Chwieje się lekko krokiem łamagi…

wszystko przez buty niemałej wagi.

Spoczywa na plecach sweter wełniany

(babci rękami jeszcze dziergany),

a ciocia z miną prawdziwie dziarską

dopina na nim kurtkę narciarską.

Czapeczka, szalik i rękawice –

tak Damian mógłby podbić stolicę.

Ale nie w głowie mu teraz Warszawa,

do cyrku czeka dzisiaj wyprawa!

Błyszczące auto przyciąga wzrok –

idzie za ciocią chłopiec krok w krok.

Mają bilety i kukurydzę,

pod namiot wchodzą, z tego, co widzę.

Ciocia z natury się pnie na wyżynę,

a Damian dźwiga tę swoją pierzynę…

usiadł nareszcie. Westchnął głęboko;

na scenę wbiegły małpki z Maroko.

Lecz pod sufitem sauna prawdziwa

i chłopiec czuje, że się rozpływa…

nie od zachwytu nad artystami.

Ani na taniec nie spojrzał z szablami,

ani chociażby na fragment pokazu

klaunów, co wszystkich śmieszą od razu.

Nie widział świetnej tresury lwów,

choć był ciekawy ich groźnych kłów.

Konie mu odjechały w dal siną…

wściekły prawie zachłysnął się śliną;

jednak z ciocią do domu wracając,

siedział cichutko jak polny zając.

Ledwie za bramą wołga przepadła,

zbliża się cichym krokiem wahadła

mama, i wcale nie od niechcenia,

pyta z nadzieją o pierwsze wrażenia.

„Masakra! Najgorszy dzień w życiu!” –

resztę wieczoru spędził w ukryciu.

I nie domyślił się nikt niechcąco,

że Damianowi było gorąco.

Mamy! Sprawdzajcie same pogodę,

zanim na jakiś cyrk dacie zgodę.

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation