Pochwała imigrantów zarobkowych / Oliwia Wachna

Drukuj

 

Iwanowi, Mykole, Romanowi, Witalijowi i wielu innym

 

 

 

     

 

Posadzili trzej maliny –

teraz jedzą, rozmawiają,

w słowne żarty gestem grają,

ciągiem bezbrzeżnej równiny.

 

Nawet w pustych pól bezkresie

pośród ziemi, wiatru, nieba,

gdzie się pracą najeść trzeba –

głód jak echo smaki niesie.

 

Śmiali, wolni i weseli,

we wspomnieniach, których nie mam,

już nie w dziejach cichej bieli –

 

odtąd na historii kartach;

chwila wyważenia bram

jest zapamiętania warta.

 

 

W charakterze ilustracji wykorzystano fotografię ze zbiorów własnych Serhija Maliarczuka.