Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

(Nie)zwykła opowieść / Zuzanna Adamczyk

Od redakcjI:
Opowiadanie zostało przysłane na 3 edycję Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Bolesława Prusa na opowiadanie młodzieży z 2019 r., ktorego redakcja była wspólorganizatorem. Publikujemy go w zgodzie z regulaminem konkursu oraz formalną zgodą rodziców autorki. Autorka w chwili wysłania opowiadania na konkurs miała 13 lat. 


Witajcie jestem Flora, ale mówcie mi Flo. Powiem szczerze, że gdybym usłyszała tę historię od kogoś innego, pomyślałabym- bajka, więc wam także pozwolę  ją tak potraktować. Jednakże jej przesłanie jest bardzo prawdziwe.

Wszystko zaczęło się, gdy wspólnie z moimi przyjaciółmi… włamaliśmy się do szkolnej biblioteki. Proszę nie oceniajcie nas! w tamtym czasie w naszej szkole pracował bardzo ekscentryczny bibliotekarz pan Konstanty, ale my mawialiśmy do niego pan Kostek. Tamtego dnia chcieliśmy sprawdzić czy nie prowadzi tam jakieś nielegalnej działalności. Tej nocy razem ze Samem nocowałam u Ediego, bo robiliśmy projekt do szkoły. Więc, gdy jego rodzice zasnęli, wymknęliśmy się do szkoły. Dom Ediego był tylko jedną przecznicę od szkoły, więc po chwili byliśmy na miejscu. Dzień wcześniej otworzyliśmy okienko i zasunęliśmy zasłonę. Na szczęście wciąż było otwarte, więc łatwo dostaliśmy się do środka. Nic,czego dotychczas nauczyliśmy się albo przeżyliśmy, nie mogło nas przygotować  na to, co tam zobaczyliśmy.  w naszej bibliotece, podobnie jak w każdej innej, jest dział z bajkami i uwierzcie lub nie, ale te postacie żyły! Był tam Kopciuszek, Śnieżka, Pinokio, Czerwony Kapturek, Bambi, ba była nawet… Zła Królowa.

-Goście! – krzyknęła Ariel -wymachując ogonem.

Stanęłam jak wryta i przez chwilę nie słyszałam, co do mnie mówili.  Myślałam, że coś mi się zdaje, ale wtedy podszedł do mnie Kopciuszek:

-Witajcie! Dotąd nikt nas nie odwiedzał.  Skąd jesteście – spytała miło, wyciągając rękę.

-Chodzimy tu do szkoły – rzekł Sam śmiało.

Edi szturchnął mnie i uśmiechnął się z ekscytacją. Po czym pobiegł do Piotrusia Pana swego idola z dzieciństwa. Sam za to zaczął rozmawiać z Pocahontas i Johnem. Kopciuszek stała koło mnie i uśmiechała się. Zaczęłam się rozglądać i wtedy zobaczyłam zaproszenie na „Ostatni Bal”

-Co to znaczy?  - spytałam zaintrygowana.

-Ach tak… w każdym miejscu jesteśmy 20 lat. Dziś jesteśmy tu ostatni raz. No, ale to nie jest miejsce na tę rozmowę. Kopciuszek podał mi rękę i zaprowadził do sekretnego pokoju, gdzie była wielka książka służąca za sofę. Bambi poszedł za nami i gdy usiadłam na książce, usadowił się na moich nogach.

-My jesteśmy swego rodzaju duszkami dobra. Przychodzimy w pewne miejsce, by pomóc ludziom marzyć – Kopciuszek mówił to z dumą.

-A co jeśli wy odejdziecie, a ludzie zapomną o marzeniach? - spytałam niepewnie.

-Kochanie, nasze odejście nic nie zmieni, bo my nie podsuwamy ludziom marzeń pod nos, my jedynie budzimy siłę do ich spełnienia, a tę siłę  marzeń ma w sobie  każdy.

W tym czasie Bambi zszedł już z mych kolan, więc przysunęłam się bliżej Kopciuszka. Zwierzak siedział obok mnie i szturchając, rzekł:

-Dobrze mówi a… Kopciuszku czy możemy zaprosić no właśnie jak ci na imię? -  Bambi położył głowę na mych kolanach .

Jestem Flora, ale mówcie mi Flo – odrzekłam i bezwładnie pogłaskałam go.

-Ładnie! To możemy zaprosić Flo na bal? - spytał i wytrzeszczył i tak już swoje wielkie, czarne oczka.

-Ach! Tak to cudowny pomysł – Kopciuszek aż klasnął z zachwytu w ręce po czym zawołał Bellę.

Piękna od razu zabrała mnie do garderoby, by wybrać najlepszą suknię.

Gdy byłam już ubrana w najpiękniejsza kreację na świecie, Bella usiadła obok mnie i spytała:

-Jak Ci się podoba?

-Jest wspaniała. Och Bello!

-Czy coś cię trapi moja droga? - rzekła i złapała mnie za rękę.

-Wiesz Bello, ja strasznie się boję, że nie podołam światu.

-Kochana! Strach jest to stwór ciężki do pokonania, ale nie niezwyciężony. Wystarczy stawić mu czoło a wszystko…

-Zaginęła! Zaginęła „Księga wędrówki”! –wrzasnął Kopciuszek, otwierając drzwi.

Podniosłam się i podeszłam do Kopciuszka. Wtedy podbiegła do nas Śnieżka i przerażona spytała:

-Gdzie jest Bambi?

-Został wciągnięty… do „Książki Zapomnianych”… - Kopciuszek spuścił głowę.

Po tych słowach w całej bibliotece wybuchła straszna panika.

-Właściwie to czemu ta książka jest taka ważna? - spytałam Sama, który akurat stał obok.

-Pocahontas powiedziała mi, że bez tej książki nie mogą dalej podróżować.

Bella starała się wszystkich uspokoić i wtedy głos zabrał Edi:

-My tam pójdziemy.

-Och nie, to niebezpieczne! – krzyknął ktoś z daleka.

Stałam jak wryta po usłyszeniu tych słów, a w myślach rozszarpywałam Ediego, ale to nie był koniec.  Wtedy głos zabrała Mulan:

-Ja pójdę z nimi! - to mówiąc, zabrała szablę i wciągnęła nas między kartki.

Szłam w milczeniu trzymając się rękawa Sama, za to Ed szedł z przodu rozemocjonowany. Wędrowaliśmy tak dość długo, aż znaleźliśmy się tuż przed kruchym mostem.

-I co teraz? – spytałam, drżąc na samą myśl postawienia na tym moście choćby jednego palca.

-No jak to co, przechodzimy! - rzekła Mulan i weszła na rozlatujący się most.

Z własnej woli nigdy bym tam nie weszła, ale wtedy zza rogu wybiegły skalne gnomy, bardzo,  bardzo głodne skalne gnomy, więc widzicie nie miałam zbyt wielkiego wyboru. Gdy przebiegliśmy, Mulan odcięła most, uniemożliwiając przebiegnięcie gnomom.

-Co… one by zrobiły, gdyby nas dopadły? – spytałam, dalej drżąc ze strachu.

-Zjadłyby nas – odpowiedziała Mulan obojętnie.

-Zjadłyby nas!? - to dobrze, że im uciekliśmy co ni… - Edi poślizgnął się i spał do wody.

-Edi! Szybko zróbmy coś! - krzyknęłam i skoczyłam do wody.

Chwilę po mnie wskoczyli też pozostali. Płynęliśmy z nurtem wody za głosem Ediego.

-Zaraz wodospad! Co robimy!?

Nie czekałam, aż Mulan skończy.Gdy byłam mała, chodziłam na harcerstwo, gdzie uczyliśmy się wiązać różnorodne supły i sploty i teraz mogłam wykorzystać  tę umiejętność. Zarzuciłam supeł na kamień i zamontowałam linę, której można było się złapać. Na szczęście wszystko poszło dobrze i choć było mi zimno, byłam szczęśliwa, że żyjemy.

-Hej naprawdę dobrze ci poszło, gdzie się tego nauczyłaś? - spytała Mulan, której mocno zaimponowałam.

-Gdy byłam mała chodziłam na harcerstwo.

-To wspaniałe! Wiesz Flo pasowałabyś do naszego składu jak ulał – uśmiechnęła się zachęcająco i choć bycie obok postaci, którą w dzieciństwie się podziwiało, byłoby cudowne odrzekłam:

-Nie… wiesz mam tu sprawy do załatwienia.

-Współczesny samuraj! Ha, ha! Podoba mi się!

Muszę przyznać, że grota, którą szliśmy, była naprawdę mroczna. Pełno było w niej nietoperzy. w pewnym momencie Mulan stanęła jak wryta i szepnęła drżącym głosem:

-Gnomy! Za mną!

Staliśmy ukryci za skalną półką, mając nadzieję, że gnomy nas nie wytropią, ale nasze serca biły tak głośno, że byłam pewna, że słychać je na drugim końcu świata.

-Sam! Jadłeś coś dziś strasznie burczy ci w brzuchu?

-Ja tak… ale on nie… - rzekł i wskazał na gnoma.

Zaczęłam uciekać razem z Samem a Mulan z Edim.

Niestety ci drudzy nie mieli tyle szczęścia. z Samem zdołaliśmy się schować.

 a Mulan i Ediego zabrano by przygotować z nich posiłek.

-Musimy im pomóc – Sam podał mi rękę.

-To w drogę!

Sam i ja oczywiste byliśmy przerażeni, ale wiedzieliśmy, że tylko my możemy ich uratować. Trochę nam zajęło wyśledzenie wioski gnomów, ale w końcu udało się.

-Są w garnku! - Sam pokazała ręką.

I rzeczywiście, gdy tam spojrzałam zobaczyłam Mulan i Ediego przywiązanych do warzyw i wsadzonych do kotła.

-To co robimy? – spytał.

-Mam pewien plan…

Mój pomysł polegał na tym, by Sam zajął czymś gnomy, abym ja w tym czasie mogła uwolnić Mulan i Ediego. Gdy wreszcie Sam rozpoczął swoją cześć planu, ja podbiegłam do uwięzionych.

-Flo, ale ja się cieszę, że cię widzę – rzekł Edi.

-Ja też się cieszę – odpowiedziałam i zaczęłam ich rozwiązywać

Gdy byli już uratowani zaczęliśmy kierować się do wyjścia. Wtedy zabrałam Mulan miecz i wycelowałam nim w kamień wiszący pod sufitem. i tak jak myślałam jego upadek spowodował dym, który był tak gęsty, że ledwo widziałam, co jest przed, czy obok mnie.  Zanim zdążyłam zrobić krok, ktoś na mnie wpadł. Na szczęście był to Sam:

-Cieszę się, że mnie tu nie zostawiłaś! - Sam rzucił mi się na szyję.

Poklepałam go po ramieniu i zarumieniłam się mimowolnie.  

Chwilę później dalej wędrowaliśmy, ale mi jedno pytanie wciąż nie dawało spokoju i w końcu zdecydowałam się je zadać:

-Czy myślicie, że gnomy nadal będą nas niepokoić?

-Nie sądzę – rzekł pewnie Edi i nim zdążyliśmy zapytać dodał – Nigdy nie rozstaję się z moimi wege przepisami, toteż im je podarowałem razem z kompletem przypraw, który jak wiecie zawsze mam przy sobie, bo gdyby coś trafiło się na ząb…

-Żartujesz?! Ha!ha!ha! – wybuchnęliśmy śmiechem, który przerwał mój jęk.

-Fuj! weszłam w coś!

Mulan podeszła do mnie i zaczęła przyglądać się tej miksturze. Ślady prowadziły  do ciemnej jaskini.

-To pasta na raciczki Bambiego!

-Tam musi być przetrzymywany! Chodźcie!

Pełni werwy pobiegliśmy do ciemnej groty,  wyciągnęłam telefon, by coś widzieć. Wtedy zobaczyłam Bambiego siedzącego w kącie.

-Och, Bambi! Nic ci nie jest!?

Po tych słowach mały wcisnął się w kąt jeszcze bardziej.

-Nie… niech przyjdzie tylko Flo – poprosił i znowu wytrzeszczył swoje i tak już wielkie oczka.

Powoli, ale pewnie podeszłam do niego i usiadłam na ziemi. On jak to miał w zwyczaju, oparł głowę ma moich nogach:

-Bambi, gdzie jest osoba, która cię porwała? Gdzie księga?

-Jest tu, bo… bo to ja ją ukradłem! - Bambi wybuchnął płaczem.

-Dlaczego ją ukradłeś? – spytałam łagodnie.

-Bo nie chciałem się z tobą żegnać – Bambi znów zaczął płakać

-Ja… przepraszam…

Potem siedziałam z Bambim, aż  był gotowy przyznać się przed resztą.

-No to wracamy! – zarządziła Mulan.

Gdy w końcu wróciliśmy, słońce już wschodziło.  Nastał najtrudniejszy moment w każdej znajomości –pożegnanie. To niewiele różniło się od innych, były przytulasy, uśmiechy, ale i łzy.

-Będę tęsknić kochana – rzekła Bella i przytuliła mnie

-Pa Kopciuszku – starałam się nie płakać, ale było to trudne. Kopciuszek wziął mnie za rękę i szepnął mi do ucha: będę tęsknić.

Najtrudniejsze rozstanie miałam jeszcze przed sobą. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do Bambiego.

-Nie jest ci smutno, że nie byłaś na balu? - spytał Bambi z żalem w głosie.

-Och nie! Na bal mogę iść zawsze, a takie przygody to nie każdy przeżywa.

-Będę tęsknić – Bambiemu dwie srebrne łzy spłynęły po policzkach.

-Och Bambi, nie mówimy sobie żegnaj, a do widzenia!  Mówiąc to,  przytuliłam go tak mocno, że prawie się udusił.

Wtedy Mulan przechodząc obok, szepnęła mi do ucha.

-Powodzenia samuraju!

Uśmiechnęłam się i patrzyłam, jak przeskakują przez płot i wędrują w świat.

   i gdy tak stałam, machając ręką przez okno, patrząc na tych ludz,i z różnym kolorem skóry, inną historią, ambicjami, pomysłami na siebie, zrozumiałam, że ludzi wiele różni, ale jeszcze więcej łączy. a to, co nas  od siebie odróżnia jest… PIĘKNE!


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe.

 

 

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation