Na Mount Everest jak na Giewont latem / Janek Jackowicz-Korczyński

Drukuj

 graficzny identyfikator działu FELIETONY

Z rozrzewnieniem wspominam turystykę tatrzańską lat 60/70-tych ubiegłego wieku. Co prawda już wtedy tłumy tzw. ,,niedzielnych turystów'' nazywaliśmy ,,STONKĄ'' ale Tatry latem nigdy nie były zapchane tak jak obecnie. 

W letnim sezonie w godzinach 11-stej do wczesnych godzin wieczornych Tatry najlepiej omijać szerokim łukiem. Pamiętam, jak już kilka lat temu, gdy schodziłem ze Świnickiej Przełęczy już po godzinie 10-tej, gdy dotarłem do Murowańca, tam w południe był już taki tłum, że nie dałem nawet rady wejść do schroniska.
Moje kochane Tatry latem ,,są do łyknięcia'' wyłącznie w godzinach wczesno-rannych, gdy SZARAŃCZA jeszcze śpi albo w dni załamania się pogody.
Dlatego Tatry obecnie tak bardzo lubię zimą.

Okazuje się, że obecnie problem ,,szarańczy'' nie dotyczy tylko polskich gór. Dotknęły nawet biznes turystyczny Nepalu. Poniżej fotki z Mount Everestu.
Publikujemy je w zgodzie z poszanowaniem praw autorskich metodą osadzania kodu udostępnioną prezz API Instagrama. 

'ResponsiveMedia' plugin by Geoff Hayward.


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe.