Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

Graficzny identyfikator działu EDUAKCJAgraficzny identyfikator działu FELIETONY

Mój pierwszy dzień w szkole / Kasia Dominik

Oj jak to dawno było, całe wieki temu. Niemniej do tej pory pamiętam tę chwilę, kiedy po raz pierwszy zasiadłam w szkolnej ławce. Dzień, pomimo, że był słoneczny, zaczął się dość nerwowo. Pierwsza klasa, nowe koleżanki, początki nauki, koniec dzieciństwa, słowem inny świat.

Już po przebudzeniu targana nerwami, zaczęłam chaotycznie szukać niedziurawych rajstop, pleść warkocza, palcem wskazującym umyłam twarz; szkoda czasu na takie banalne czynności, jak poranna toaleta, skoro czeka na mnie przygoda życia, przekroczenie progu gmachu zwanego szkołą). Kontynuując szaleńczy rwetes, szybko ubrałam uprasowaną przez mamę białą bluzeczkę, jednym ruchem wciągnęłam czarną, plisowaną spódniczkę. Wpięłam kokardkę we włosy i z uśmiechem na twarzy ruszyłam na podbój nowych horyzontów.

W końcu stało się to, o czym tyle słyszałam, ale nigdy nie miałam okazji się przekonać. z wypiekami na twarzy usiadłam w ławce obok koleżanki z podwórka. Jakież było moje zdziwienie, kiedy wszystkie dzieci zaczęły się śmiać. Nie wiedziałam, o co im chodzi, czy śmieją się ze mnie, czy do mnie? Przecież wyglądałam nienagannie, pachniałam perfumami babci, siedziałam prosto (jakbym połknęła kij od miotły) i nawet nie otwierałam buzi, aby nie palnąć czegoś głupiego, co nader często zdarzało mi się w stresujących sytuacjach. Zatem co było ze mną nie tak?!

Kiedy weszła Pani do klasy, od razu mnie uświadomiła, co było nie tak. Powiedziała: „Kasiu, czy ty aby nie masz bluzeczki ubranej na lewą stronę?”. i olśniło mnie, wszystko stało się jasne jak słońce. W tej bieganinie i roztargnieniu nie zauważyłam, że śnieżnobiałą bluzeczkę założyłam odwrotnie do sposobu noszenia. a jakby tego było mało, to kiedy biegłam do łazienki, aby się przebrać, potknęłam się o próg i wywinęłam fikołka. Hi, hi „zobaczyła orła cień przed oczyma duszy mojej”.

Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Było dużo śmiechu, ale jako że mam humorystyczne podejście do życia, i jak się przednio ubawiłam.

Teraz po tych wszystkich latach, kiedy w kalendarzu pojawia się data 1 września, uśmiecham się i wspominam pierwsze kroki w szkole, pierwsze wzloty i upadki. W kolejnych latach też było ich sporo, oki… miriady, niemniej pierwszy raz zapada w pamięci na całe życie. A moje wejście smoka w mury kaganka edukacji było bezprecedensowe i odbijało się echem przez wiele lat.

Taka jest ze mnie dziewczyna z sąsiedztwa, nieogarnięta, niepoukładana, z plecakiem na ramieniu, burza marzeń w głowie i ubraniem na bakier, co de facto pozostało mi do tej pory.

 

 

 

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation