Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

Mleczny brat / Aśka Rec

"Nie każdy jest mlecznym bratem. Nie przed każdym można rozpostrzeć to, co się ma na dnie worka."

Edward Stachura - "Pod Annopolem"

Podróż strasznie się dłużyła, co kilka minut spoglądałam na zegarek, sprawdzając czas, jakbym chciała przyspieszyć jazdę. Tata milczał skupiony na prowadzeniu auta, aż pewnym momencie powiedział.

- Jeszcze jakieś pół godziny jazdy.

Poczułam skręt w lewo pod kątem prostym, chyba jedziemy już lokalną drogą, pomyślałam. Teraz uważnie wpatrywałam się w mijane krajobrazy typowe dla Wielkopolski, małe wioski, gospodarstwa i wszechobecna cisza, której jeszcze nie doświadczyłam. Mijając kolejną wioskę, sięgnęłam po telefon, wybierając numer Adama.

- Jesteśmy już w Grzybnie, na pewno trafimy, mamy nawigację. - powiedziałam do Adama.

* * *

Tata pojechał dalej, wypiliśmy wspólnie kawę, wreszcie byliśmy sami.

- Wiesz kiedy się widzieliśmy ostatnio? - spytał.

- Tak wiem, w szpitalu w Śremie, byłam wtedy, leżałeś podłączony pod kroplówką. - powiedziałam ciężkim głosem — to był dla mnie straszny widok. Pamiętam że gdy wyszłam z sali, po prostu się rozpłakałam.

Adam nic nie powiedział, usiadł tuż przy mnie, przytulając mnie do siebie.

- Przecież mówiłem ci kiedyś, że nie zostawię cię. - - No i nie zostawiłem. - rzekł do mnie, głaszcząc moją dłoń.

Uśmiechnęłam się Jest mi bliski, o czym cała moja rodzina wie, może górnolotnie powiem, ale gdyby zabrakło Adama, zabrakłoby i mnie. To on dał mi drugie życie. Dosłownie i w przenośni. Gdy jeszcze mieszkał w Szczecinie, potem gdy bywał tylko w nim, odwiedzał mnie gdy ja z kolei byłam w szpitalu, przytomna i nieprzytomna, oddawał krew, ratował. Nigdy nie chciał niczego w zamian. Dlatego gdy dowiedziałam się, że Adam dostał udaru, moja pierwsza decyzja brzmiała — Tata, musimy tam jechać. Czułam, że potrzebuje mnie, że ja potrzebuję jego. Przyjaźń zobowiązuje. Nigdy nie było z jego strony żadnych sygnałów świadczących o jakimś innym traktowaniu mojej osoby. Chociaż doskonale wiem, że szalenie mu się podobam, to jednak nie robi żadnych podchodów, jak ja to nazywam, by ten stan rzeczy zmienić.

- Gdyby było ciepło, poszlibyśmy na łąkę, do lasu... - powiedział, przerywając moje milczenie.

- Tutaj jest bardzo cicho, spokojnie, zupełnie inaczej aniżeli u mnie. Nawet samochody nie jeżdżą.- powiedziałam, wpatrując się w jedyne pionowo osadzone okno, pozostałe są ukośne, w dachu tak jak u mnie. Za oknem rozciągało się pole i duża hałda obornika. Wiosną lub latem na pewno jest tutaj zupełnie inaczej. - pomyślałam.

- Czytałeś opowiadania o Karolinie? - spytałam.

- Czytałem, pachną metafizyką, tak jak Twoje wiersze.- odpowiedział

- Ale co mam z nią zrobić? Powiedziała coś takiego "Adam stworzył cię, Ty tworzysz mnie", niebywałe słowa.

- Ja stworzyłem cię? Przecież ty sama siebie kreujesz, bez mojej jakiejkolwiek ingerencji. Nawet twoich wierszy nie lajkuję, nie komentuję, wystarczy, że je czytam. Podobnie inne teksty. Po prostu je czytam. Ty wiesz, jaki mam do nich stosunek — Adam mówił podczas gdy ja wewnątrz się radowałam.

- Już wiem, co zrobię z Karoliną.- przerwałam mu nagle.

- Co?

-Literacka tajemnica, dowiesz się w swoim czasie. - odpowiedziałam z tajemniczym uśmiechem na twarzy. Adam wie że gdy tak się uśmiecham, będzie na pewno niespodzianka.

- Ciekawe co wymyśliłaś...- mruknął pod nosem.

Długo jeszcze rozmawialiśmy, o jego rehabilitacji, powrocie do normalnej sprawności fizycznej, o wspólnych wyprawach w Puszczę Bukową, w Dolinę Siedmiu Młynów, jego ulubioną zresztą. Zeszłoroczne wakacje były bez Adama, gdy bywa w Szczecinie, odwiedza mnie za każdym razem. Rozmawialiśmy o moim zdrowiu, nigdy bowiem nie przypuszczałam, że oboje będziemy w podobnym stanie fizycznym. Adam ma problemy z poruszaniem się wskutek udaru, ja z kolei muszę uważać na własne serce. Tak źle, i tak nie dobrze. Jeśli kogoś z nas zabraknie, to jakby nas dwoje.. .. Lepiej nie kończyć.

Wpatrywałam się w rząd płyt analogowych, ma ich około dwóchset, z czego kilkanaście jest u mnie. To jest pierwsze, co się rzuca w oczy po wejściu — płyty, drugie to książki, począwszy od Mahabharaty stoi swoiste abecadło literatury wedyjskiej. Ale są również inne książki, np. pięć tomów Edwarda Stachury, które i ja mam. Właśnie, od kogo ?

- Czy możesz mi powiedzieć, od kogo dostałam książki Stachury?

Adam spojrzał na mnie, jakby nie chciał niczego powiedzieć.

- Na pewno potrzebna Tobie ta wiedza? - spytał.

- No wiesz, skoro już je widzę, to pytam. Bo jestem ciekawa, kim był darczyńca — odpowiedziałam filuternie.

- No dobrze — Adam westchnął i powiedział — To byłem ja, ale z pomocą Twojej siostry.

- Jak to z jej pomocą? - spytałam lekko zdziwiona

- Zamówiłem na jej imię i nazwisko, bo przecież Ty się nie mogłaś dowiedzieć. Karolina tylko przepakowała no i już...

- Jak tak można spiskować? Poza tym czułam, że to ty za tym stoisz, przecież tyle razy rozmawialiśmy o Stachurze — powiedziałam.

Adam już nic nie powiedział, siedział na tapczanie głaszcząc mnie po włosach

- Wiesz, dobrze, że jesteś.

- Wiesz, dobrze, że jesteś.

Zawsze czułam się bezpiecznie przy nim, mimo sporej różnicy lat, jest jedynym przyjacielem, o którym mogę powiedzieć, że jest moim Mlecznym Bratem. Dlaczego tak go nazwałam? Bo bez chwili wahania pojechał oddać dla mnie krew, gdy potrzebowałam jej, leżąc w szpitalu. To dlatego niemalże zmusiłam tatę, ażeby zawiózł mnie do szpitala, do Śremu, gdzie leżał Adam. To dlatego jesteśmy dla siebie, metafizycznie, ale prawdziwie bliscy. Może dlatego niektórzy zazdroszczą nam tej bliskości, ale dokładnie to sama nie wiem czego. Adam zrobił ruch dłonią, jakby strzepywał pył z mojej twarzy i przytulił do niej twarz

- Zawsze taki będziesz? - spytałam, przyciągając go do siebie.

- Dopóki pozwolisz na to. Nic wbrew twojej woli - odpowiedział.

Taki jest Adam. Być może ktoś inny powie odmienne zdanie od mojego, być może... Ale niech spróbuje pójść tropem mojego życia, czy zachowałby się podobnie? Niektórzy próbowali... z mizernym skutkiem

Mlecznego Brata ma się jednego, jedynego, na całe życie

Na całe życie...

 


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe. za: https://www.facebook.com/dotknieta/posts/2250378908555560

 

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation