List do nauczycieli / [Agata, lat 17]

Drukuj


(Nie ma zgody na slogan: ,,dzieci i ryby nie mają głosu''. No może ryby?
Młodzi nie powinni milczeć... Warto ich posłuchać... )


(List oryginalny. Imię i nazwisko autorki znane redakcji.)

[cytujemy:]

Drodzy nauczyciele.

Choć przesyłam to w wiadomości prywatnej, pragnę zwrócić się do Was jak do grupy. Nie chcę wskazywać konkretnych osób, by uniknąć nieprzyjemności, które mogłyby mnie z tego powodu spotkać. Jednak, jeśli czytając, zauważycie zachowania podobne do swoich lub bliskich wam współpracowników, prosiłabym o refleksję. 

Pragnę poruszyć temat, o jakim wszyscy milczeli już zdecydowanie zbyt długo. Zauważyłam, że grono pedagogiczne za wszelką cenę usiłuje utrzymać wygląd naszego nauczania w starym trybie. Środki stosowane w nauczaniu stacjonarnym nieustannie przekształcane są tak, by miały rację bytu w nauczaniu zdalnym. Nawet kosztem tego, że sprawdziany coraz bardziej przypominają grę w “5 sekund”. Próbuje się zachować “normalność”. 

Jednak czy normalnym jest, że kilka razy dziennie słyszę od swoich kolegów i koleżanek z klasy, że mają ochotę płakać na samą myśl o szkole? Czy normalnym jest, że zajęcia stresują nas nawet, teraz kiedy teoretycznie mamy czas wolny? Czy normalnym jest nieustanne bycie posądzanym o oszustwa i lenistwo? Czy normalne jest, że mam ochotę wyrzucić swój komputer przez okno, ilekroć łączę się na lekcję i to, że nie potrafię już usiąść przy biurku we własnym pokoju, bez poczucia stresu i lęku? 

Zapewne znaczna część z Państwa ma już dość prowadzenia lekcji z ikonkami na Teamsie zamiast uczniów. Niewątpliwie o wiele łatwiej jest wysłać klasie kartę pracy do samodzielnego wykonania niż po raz kolejny mówić do ekranu komputera. Łatwo jest wierzyć, że przedmiot, którego się naucza, jest tym najważniejszym. Łatwo jest także powiedzieć, że uczniowie sami wybrali sobie daną szkołę, gdy próbują poinformować, że czują się przemęczeni. Łatwo jest ograniczyć czas na pytania podczas sprawdzianu, by “zmniejszyć ryzyko ściągania”. Łatwo jest dołożyć kolejne zadanie, kiedy nie widzi się pozostałych. Łatwo jest oceniać aktywność uczniów zerojedynkowo, za pomocą punktów. 

I równie łatwo jest zapomnieć, że po drugiej stronie ekranu są ludzie, równie zmęczeni całą sytuacją. A może nawet bardziej zmęczeni? Bo nauczycielowi pozostawiana jest wolność wyboru w tym, co zamierza zrobić. Uczeń skazany jest na posłuszne wykonywanie wszystkiego, co się na niego zrzuci. Uczniowi nie pozwala się na bycie zmęczonym, nieustannie wymagając od niego pracy na pełnych obrotach, zupełnie jakby był jedynie robotem, dzięki któremu osoby z wykształceniem pedagogicznym mogą zarabiać na swoim zawodzie. Na uczniu łatwo jest się wyżyć, gdy ma się gorszy dzień, łatwo mu umniejszać, łatwo zasugerować mu, że nie obchodzi Was jego problem. Bo uczeń nie może zupełnie nic. 

Możemy próbować jakoś znieść cały ten stres, natłok zadań i pracę w niegodnych warunkach, wyciskając z siebie resztki energii, i czekać na lepszy czas. Jednak ja nie mam tej energii na tyle, by dalej czekać. Ja mam dość i chcę powiedzieć głośno, że wcale nie jest normalnie. Nauka zdalna nie może funkcjonować na tych samych zasadach, co stacjonarna. Sytuacja na świecie jest inna, nasza wytrzymałość jest inna, więc proszę nie udawać, że wciąż żyjemy w 2019 r. Błagam, byście chociaż spróbowali zrozumieć nas - uczniów. W końcu to właśnie o nas rozchodzi się w tym całym cyrku. 

I proszę nie odsyłać mnie do psychologa, bo to nie ja go potrzebuję, tylko Państwo. 

Wesołych Świąt. 

 [koniec cytatu]


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe.