Kropla skalista / Oliwia Wachna

Drukuj

 

 

Mówiłem w czasie pomyślnym: Nigdy nie upadnę! (Ps 30,7 )

 

Oliwy kropla drążyła kamień

swoim spokojnym częstym spadaniem.

Kapała cicho za razem raz

wprost na stojący rozgrzany głaz.

   

Szorstki, stwardniały w własnej wielkości

dał jej się dotknąć aż do wnętrzności –

wpuścił w bogaty, zamknięty świat,

pysznie nabrzmiały upływem lat.

  

Toczyła kształty kropla nieśmiała

wzdłuż gorącego skalnego ciała.

Nabrała tempa, temperatury,

spływała wdzięcznie w dół z samej góry

i śliską strużką dziwnej bliskości

rzeźbiła dowód łatwowierności.

  

Stanęła w ogniu, tak całą sobą,

płonęła wąską kamienną drogą,

a z nią od nowa, jak od poczęcia,

płonął do pary głaz w jej objęciach.

   

Trwali oboje natchnieni żarem

mającym źródło w poznawczym szale.

Ale domysły to mają do siebie,

że mogą ściągać ku twardej glebie.

   

Czy wątpliwości, czy kalkulacje,

czy uprzedzeniem barwione racje...

tak czy inaczej, kropla nieduża

spadła aż do skalnego podnóża.

Któregoś ranka, jeszcze o brzasku,

zdążyła zebrać ziarenka piasku,

w zamian oddając swój skromny ślad –

trwały nie bardziej niż zwykły kwiat.

  

Wiele kropel można roztrzaskać

w nienasyconych zgłodniałych wrzaskach.

Jednak niektóre w kontroli braku

same chcą błądzić po przemian szlaku.

  

 

Licencja Creative CommonsTen utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe.

 

fot. Oliwia Wachna