Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

KAROLINA... 2 Jezioro Szmaragdowe / Aśka Rec

Karolina2 - Jezioro Szmaragdowe

Lubię wędrówki, samotne wędrówki, gdy mogę być sama ze sobą we własnym świecie, nie tak jak moja siostra, która widząc mnie piszącą coś w zeszycie, i czytając potem efekt końcowy, czyli tekst, zadaje najdziwniejsze pytanie świata – Aśka, jak ty to robisz? Nie odpowiadam na pytanie, bo i tak nie zrozumiałaby odpowiedzi. Do wiersza, do poezji, muszę mieć odpowiedni nastrój, odpowiedni nie oznacza romantyczny, bo jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Mogę być w jakiś sposób podekscytowana, albo zdenerwowana, i jakiś tekst, mniej lub bardziej udany powstaje.

Lubię wędrować, najpiękniejsze widoki są wokół Jeziora Szmaragdowego, ciągnie mnie tam bez względu na porę roku, bo choć daleko mam od siebie, to czasem się wybieram. Jak dziś, nie wiem dlaczego pojechałam tramwajem aż na Basen Górniczy, gdzie przesiadłam się w autobus jadący w kierunku Szmaragdowego. Trochę to trwało, ale co tam, mam czas, Adam kiedyś jeździł na zakupy do marketu leżącego na prawobrzeżu, tylko dlatego, że kiedyś tam pracowała jego Joanna, później on sam. Mieszkał wówczas w centrum. Znakomicie miał gdy mieszkali razem na Os. Bukowym na ulicy Zielone Wzgórze, z okien widział Puszczę Bukową, gdzie chodził wspólnie z Joanną na spacery. Kiedyś mnie tam zawiózł, ażeby zaspokoić moją ciekawość, już sama nazwa ulicy budziła sympatyczne skojarzenia. w ogóle są tam nazwy ulic niespotykane w innych miastach, na przykład .ul. Kolorowych Domów. Takie jest Os. Bukowe, obok Os. Słoneczne. w ogóle Szczecin jest strasznie rozciągnięty, i gdyby nie było Szybkiego Tramwaju, pospiesznych linii autobusowych, byłby niemały problem z przemieszczaniem się. Chociaż Szczecin to wioska z tramwajami, jak mówią to niektórzy z przekąsem łącznie z Adamem.

Doszłam do jeziora, wiatr jakby się uspokoił na czas mojego spaceru. o dziwo, alejka, która otacza całe Jezioro Szmaragdowe, była pełna ludzi, widać, że nie tylko ja wybrałam sposób na spędzenie popołudnia. Wolnym krokiem skierowałam się w prawą stronę alejki. W sumie nie miało to żadnego znaczenia, z której strony jeziora przychodziłam, tak czy siak obchodziłam wokół. Spacerowym krokiem zajmuje to około godziny, ponieważ nie spieszyło mi się, szłam na pewno wolnym krokiem, skoro nawet inwalida na wózku mnie minął. Myśli krążyły wokół mojego Mlecznego Brata, wspominałam nasze wcześniejsze tutaj spacery, zarówno we dwójkę jak i z moimi rodzicami. Nasze losy w zadziwiający sposób są sprzężone, gdy pisywałam teksty nawiązujące do mojego pobytu w szpitalu, nie sądziłam, że w niedługim czasie oboje będziemy odbierali ten sam wiersz, jakby chodziło nie tylko o mnie, ale również o Adama. Złośliwość losu? w moją stronę szła równie wolnym krokiem jakaś osoba , pomyślałam, pewnie jest tak samo zamyślona, w końcu tu jest doskonałe miejsce do wewnętrznego uspokojenia samego siebie. Wystarczy zrobić np. dwie rundy wokół Szmaragdowego i złe samopoczucie mija jak po dotknięciu różdżki, Szmaragdowej różdżki. Zbliżaliśmy się, wkrótce poznałam, że jest to dziewczyna, twarzy jeszcze nie widziałam dokładnie z racji odległości, gdy ona w pewnym momencie usiadła na ławce. Ławeczka jest usytuowana tuż na brzegu jeziora, widziałam więc tylko jej profil, który delikatnie zlewał się z wodą. Było coś tajemniczego w niej samej, nie zwracała na mnie uwagi, jakby w ogóle nie dostrzegała, że zbliżam się do niej, że przetnę jej wzrok, gdziekolwiek by nie patrzyła, musiała mnie zauważyć. Gdy zbliżyłam się na odległość kilku metrów, zorientowałam się, że my przecież się znamy. Jednak Szczecin jest mały.

- Cześć Karolina. Co za spotkanie. – mój głos był pełen zaskoczenia gdy ją rozpoznałam. Jej twarz wyglądała zupełnie inaczej, nabrała normalności i łagodności mają w pamięci nasze pierwsze spotkanie.

- Witaj Aśka. Wiedziałam, że to ty, widziałam już ciebie znacznie wcześniej, gdy byłam jeszcze na drugim brzegu.

- Co tutaj robisz?- spytałam, siadając obok Karoliny.

-Chciałam spotkać się z tobą.

- Ze mną? Tutaj? Skąd wiedziałaś że gdzie będę? – byłam totalnie zaskoczona jej słowami, bo niby skąd miała wiedzieć że będę nad jeziorem.

- Bo tutaj najlepiej myśli biegną w kierunku pewnej osoby.- odpowiedziała, mimo że nie zadałam żadnego pytania.

- w kierunku jakiej osoby? – spytałam zdezorientowana.

- Przecież wiesz.- powiedziała, wyjmując mały notes zaczęła czytać słowa

jeśli się zaopiekujesz biegiem jej życia

zwolnisz tempo nurtu rzeki

lecz najważniejsze pozostanie żywe

dopóki wiatr mówi

dam ci nieodgadnionego

uwierz mu poczekaj na więcej

może odnajdziesz tropy anioła

- Przecież to jest wiersz Adama, skąd go znasz? – spytałam oszołomiona jej słowami, tym wierszem, przecież nie wiem wszystkiego o nim, Za dużo w nim znaków zapytania…

- Naprawdę nie wiesz? „jeśli zaopiekujesz się biegiem jej życia”, przecież jest przy tobie, każdego dnia. Nawet spacerując wzdłuż brzegu, twoje myśli biegły ku niemu. – zaskoczyła mnie, jakim cudem wiedziała o kim myślę. Kim ona jest? Drugi raz się widzimy, a mam wrażenie że wie o mnie znacznie więcej aniżeli ja o niej..

- Przecież to Adam opiekuje się twoim życiem, sam przecież powiedział tobie, choć może zbyt ogólnikowo. w pewnym momencie jemu uwierzyłaś, gdy sama byłaś w szpitalu, gdy przez niektórych skazywana na przegraną, wówczas poczekałaś na więcej, odnalazłaś tropy anioła. Zwróciłaś uwagę że Adam jest jakby nieobecny? Choć przy każdej sposobności dajesz innym subtelną uwagę, że ktoś jest obecny w Twoim życiu. Myślą na opak, ale przecież nie do Ciebie należy prostowanie ich toku myślenia. - Skąd ona to wszystko wie? Skąd wie w jaki sposób traktuję Adama? - pomyślałam zdezorientowana

- Tak, jest twoim Mlecznym Bratem, jedynym w twojej galaktyce. Duchowej Galaktyce. Pełno w niej niespełnionych marzeń, pełno tęsknot i zawierzeń. Dlatego tak dużo piszesz, śpieszysz się jakby jutro miał być koniec świata. Twojego świata. – powiedziała, podczas gdy ja milcząc potwierdzałam tym samym prawdę jej słów. Za dużo piszę? Nie wiem. Nie wiem ile piszą inni, piszę jak potrafię i jak umiem. Pewnie niedoskonale, ale cóż? Nikt nie jest doskonały, zwłaszcza myśli. Delikatna mgła roztaczała się nad jeziorem, tworząc aureolę subtelnej tajemnicy. Nie wiedziałam kim jest, ale skoro tyle wie o Mlecznym Bracie, może on sam ją zna, zapytam go dziś.

- Adam mnie nie zna. – Karolina jakby uprzedzała moje pytania, czym powiększała nad sobą nimf tajemniczości. – Chodź, pójdziemy już, zanim dotrzemy na Gumieńce minie dobra godzina. Mówił tobie już że jesteś jego kopią? To znaczy, w dużej mierze myślisz tak samo jak on.

Zatkało mnie to pytanie, z jednej strony mówi że nie zna Adama, z drugiej zaś padają z jej ust takie słowa. Za dużo tych tajemnic. Czego jeszcze się dowiem od Karoliny? Wstałyśmy kierując się w stronę przystanku autobusowego, Nie było jeszcze tak późno, więc po drodze wypiliśmy gorącą herbatę, zagryzając czekoladą.

- Wiesz, czytałam wszystkie wiersze Adama, nie ma ich zbyt dużo w porównaniu z Tobą. Piszesz za dwóch, za niego i siebie. – to kolejne słowa Karoliny które mnie zaskakiwały. – Tak wiem, spieszysz się, ale wiedz, to co masz napisać, zdążysz napisać.

Zamilkłam. Zastanawiało mnie tylko do czego nas ta znajomość doprowadzi. Miałam tyle pytań do niej; skąd wiedziała że tutaj będę, a nie na przykład nad Jeziorem Głębokim, lub gdzieś nad Odrą. Milczałam aż do przystanku w Zdrojach, gdzie przesiadłyśmy się w pospieszny B, który nas zawiózł aż do centrum na ulicę Wyszyńskiego.

- Wracasz do domu? – spytała.

- Tak, jestem już głodna, jak chcesz to wejdź do mnie, zapraszam.- Karolina uśmiechnęła delikatnie.

- Może innym razem. – odpowiedziała dodając po chwili.- Uwielbiasz Jezioro Szmaragdowe…

- Nie jestem jedyna… - odparłam.

- Tak, Ty i Adam. Tutaj można pisać latem wiersze, tutaj można tracić pamięć, tutaj można żyć bez końca.

- Ty powinnaś wiersze pisać.- powiedziałam sarkastycznie.

- Ja? Przecież mam ciebie.- rzekła Karolina.

- Ale ja nie piszę dla ciebie.- odparłam.

- Tak, wiem, piszesz dla samej siebie. Twoje wiersze spełniają terapeutyczną rolę zarówno dla ciebie jak i dla Adama. Twoje wiersze spełniają swoją rolę, cokolwiek o nich inni myślą, dla was mają pierwszorzędną rolę. Bardzo za to dziękuję.

- Za co dziękujesz?

- Że istniejecie. Ty. Twój Mleczny Brat.

- Idziesz do mnie?

- Nie, dziękuję za wszystko. Przyjdę innym razem.

Karolina pojechała dalej, ja wysiadłam z autobusu, kierując się w stronę domu. Myśli krążyły niczym stado wron, nie mogąc usiąść w jednym miejscu. Za dużo metafizyki w drugim naszym spotkaniu, nieoczekiwanym tak jak pierwsze. Czy tak miało być? Czy tak ma być? Czy obecność Karoliny jest przypadkiem? a obecność Adama, też jest przypadkiem? Wreszcie czy ja sama, wraz z własnymi wierszami, jesteśmy jednym wielkim przypadkiem? Wreszcie, kim jest sama Karolina? Skąd wie o mnie takie rzeczy?

 

 

(ciąg dalszy nastąpi)




Poprzednie rozdziały:

1 Nasze początki 


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe. za: https://www.facebook.com/dotknieta/posts/2250378908555560

 

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation