Poważny problem: jak przełamać syndrom pato-strusia / Jan Jackowicz-Korczyński

Drukuj

Kilka lat temu jedna z uczennic gimnazjum na lekcji uraczyła mnie swoją tezą: ,,szkoła jest jak kibel, chodzę bo muszę''.

(Udało mi się wtedy zareagować szybką ripostą: ,,...nie masz racji.  Błędne porównanie, bo jak wyjdziesz z kibla to poczujesz ulgę, a znając Ciebie wychnodząc ze szkołhy żadnej ulgi nie czujesz, bo wiesz, ze jutro tu wrócisz...'' ) 

To jej ,,chodzę bo muszę'' doskonale oddaje bardzo toksyczny syndrom scholaryzacji. Syndromem scholaryzacji nazywam powszechne zrównanie edukacji ze szkołą - SZKOŁA jest podmiotem edukacji, a głównym zadaniem ucznia jest pilne uczęszczanie na zajęcia szkolne oraz jej zaliczenie.

To ,,stoi na głowie'' - przecież UCZEŃ jest podmiotem edukacji, a nie szkoła. Szkoła jest tylko jednym z narzędzi wspierającej UCZENIE SIĘ ucznia, a obecnie powinna przygotować go do dalszego samodzielnego uczenia się przez całe życie. 

Jeżeli liczba takich uczniów, która marnotrawi swój czas na ,,chodzenie do szkoły'' ale się nie uczą się (czytaj: ,,nie rozwijają się'') jest dominująca w klasie, w szkole, w społeczeństwie to najwyższy czas, aby podnieść  krzyk. 
( Od lat używam poprawniejszej nazwy na określenie tej grupy:  ,,chodziki'': od chodzić, bo chyba nie ,,uczniowie'': od ,,uczyć się'')

Problem oderwania edukacji od osobistego samorozwoju nie jest nowy. Postęp technologiczny i cywilizacyjny już w końcówce minionego wieku nabrał takiego zawrotnego tempa, że wszelkie zamiany społeczne nieustannie pozostają w tyle. Szkoła i edukacja pozostają najbardziej w tyle.

Co gorsza mimo wielu globalnych inicjatyw próbujących przełamać syndrom scholaryzacji w niektórych krajach władze oświatowe po swojemu włączają edukacji bieg wsteczny. Udają, że nie widzą działań European Schoolnet w Europie czy w skali globalnej: Globals Education Conferences).

Mało również medialne a tym samym potocznie powszechnie nieznane są raporty i rekomendacje dotyczących oczekiwanych zmian w polityce edukacyjnej: 

ZAWSZE BYŁEM FANEM WOLNEGO SPOŁECZEŃSTWA OBYWATELSKIEGO i wierzę w to, że wiele zależy ode mnie samego.
Podoba mi się znane w historii z lat 60-tych powiedzenie prezydenta Johna F. Kenedyego: ..Nie pytaj się co Ci Ameryka dała. Zapytaj się co TY dałeś Ameryce''


A teraz przykłady z życia wzięte i mojego osobistego doświadczenia:

  1. Lata 2000 - 2006: nazwałem to doświadczenie: piąty poziom zagrożenia [dla osobistego jutra]
    Uczyłem w 3 różnych szkołach policealnych programowania.

    Najpierw pozytywne doświadczenie: superstudentki:

    Jedna z grup złożona była ze studentek różnych kierunków pedagogicznych na UG. Zorientowały się, że za kilka lat będą bezrobotnymi z dyplomem wyższego wykształcenia, wi skrzyknęły się i zapisały dodatkowo do jednej z policealnych szkół informatycznych. WOW! - jak te dziewczyny rwały się do zostania jak najszybciej programistkami. Zgodnie z metodologią policealnej szkoły zaocznej zajęcia jakie prowadziłem nazywały się nawet nie wykłądy, nie ćwiczenia tylko KONSULTACJE ZBIOROWE. W wypadku tej grupy sprawdziło się idealnie. Widocznie dziewczyny rzeczywiście MIAŁY MOTYWACĘ - chciały zdobyć drugi zawód i wzorcowo sprawdziły się w metodzie SAMOKSZTAŁCENIA KIEROWANEGO. Warto wspomnieć w tym miejscu, że jedna z nich zrobiła tak duże postępy w programowaniu, że mogłem ją rekomendować w prestiżowych miejscach pracy. Została stażystką w Young Digital Poland w Gdańsku, po roku stażu została szefem projektu w firmie programistycznej PROGMAN, a po roku otrzymała intratny kontrakt w Szkocji. Zaczynała u mnie na zajęciach programowanie dosłownie ,,od zera''.

    Doświadczenie negatywne: 5-ty stopień zagrożenia
    Inne grupy nie miały takiego poweru. Pojedyncze jednostki cokolwiek się uczyły i raczej taki był najczęściej skład wszystkich pozostałych grup. Byłem zmuszony większości wystawiać oceny negatywne. Sytuację tą opisywałem kiedyś w Internetowej Gazecie IT jaką wydawaliśmy przez kilka lat z Marcinem Paprzyckim z PTI. Skąd określenie ,,piąty stopień zagrożenia''? Siedzieliśmy kiedyś przy piwie w schronisku nad Morskim Okiem bez szansy wejścia w góry z powodu zgrożenia lawinowego. Zgadałem się przy stoliku z wykładowcą IT z innego miasta. Opowiedział mi swoją historyjkę z podobnej bajki. Ponieważ słuchacze jego grupy też podobnie ,,obijali się'' całe dwa semestry to chciał ich podejść metodycznie. Niezbyt w zgodzie z regulaminem oceniania dał im poufnie zestaw pytań do egzaminu końcowego. Tłumaczył się, że tak skonstruował pytania, aby przynajmniej te zagadnienia, jakie pytania obejmowały ZOSTAŁY OPANOWANE nawet pzrez ,,olewackich'' słuchaczy. Podał im dwa miesiące przed egzaminem pisemnym zestaw tematów jakie będą na tym egzaminie oraz linki do źródeł, gdzie można w łatwy sposób opanować zagadnienia związane z każdym z tematów. Miał nadzieję, że przechytrzy słuchaczy i ZMUSI ICH do opanowania tych najważniejszych wg niego elementów wykładanego przedmiotu. Jakież było jego zdziwienie, że mimo takich warunków przygotowania się do egzaminu dla grupy ok, 30 słuchaczy tylko 3 oceny okazały się być pozytywne. Reszta nawet do tematów im źródeł przez 2 miesiące nie zaglądnęła!!!!
    Wtedy, w nawiązaniu do zagrożenia lawinowego jakie nas uwięziło w MoKu nazwaliśmy to zjawisko PIĄTYM POZIOMEM ZAGROŻENIA dla społeczeństwa jutra.

  2. Najnowsze doświadczenie: syndrom PATOSTRUSIA.

    Dlaczego ..patostrusia''?
    Mówi się tradycyjnie o strusiu, że chowa głowę w piasek. To taka postawa, że chowa się przed tym co dzieje się na zewnątrz i udaje się, że ,,mnie ta sprawa nie dotyczy''. Wiem teoretycznie, że nie ma szans oderwania się od rzeczywistości i nie ominą mnie żadne konsekwencje bycia tu i teraz oraz tego wszystkiego co ma wpływ na jutro i pojutrze. Gdzieś wciskam sobie wytłumaczenie przed samym sobą:  ..E - jakoś to będzie''. 

    Od października 2018 r. realizuję w Gdańsku Innowację Pedagogiczną UCZENIA SIĘ PRZEZ DZIAŁANIE. W pierwszym semestrze roku 2019/20  innowacja pilotażowo realizowana jest w klasach pierwszych jedno z gdańskich LO, które to klasy są o profilu artystyczno-dziennikarskim. Innowancja skierowana jest do pozytywnie kreatywnych uczniów, ale dla klas dziennikarskich mały jej element jest obligatoryjny dla wszystkich uczniów. W drugim semestrze zamierzamy objąć innowacją inne szkoły w Gdańsku. Do tematyki wdrażanej innowacji będziemy wracali w kolejnych numerach naszego miesięcznika. Tu wyłącznie chcę ujawnić zjawisko, które mnie całkowicie zszokowało i  stało się powodem utworzenia terminu SYNDROM PATOSTRUSIA (Pewnie inspirował mnie termin PATOINTELIGENCJI rapera Maty: https://e-kreatywni.eu/index.php/felietony-35/patointeligencja-sig

    Dla 2 klas pierwszych o profilu artystyczno-dziennikarskim innowacja realizowana metodą SAMOKSZTAŁCENIA KIEROWANEGO z wykorzystaniem środowiska sieciowego jedno zadanie było obowiązkowe dla wszystkich. Wchodziło ono w zakres nauczania przedmiotu informatyka.  (Tylko 2 lekcje były zrealizowane w formie tradycyjnych 45-minutowych lekcji na jakich pokazano uczniom co i jak mają robić).

    Pierwsze niepowodzenie: 
    Uczniowie po lekcji instruktarzowo - wprowadzającej dostali zadanie do wykonania: zarejestrować się w sieciowym systemie umożliwiającym aktywność w projekcie aby otrzymać dostęp do strefy redakcyjnej i zaplecza redakcyjnego systemu. Można to było zrobić nawet za pomocą smartfona w przeciągu 5-10 minut. Po 2 tygodniach okazało się, że nikt nie wykonał zadanego działania. Nauczyciel wtedy sam pozakładał im konta (to już co najmniej 40 razy 10-15 minut) wydrukował każdemu ściągę jak to obsługiwać i co należy dalej robić i osobiście im wręczył w szkole.

    ZADZIAŁAŁO - wielka radość!!!.
    Internetowe, Młodzieżowe dziennikarstwo w GdańskuMuszę to koniecznie w tym miejscu podkreślić że, pokaźna grupa uczniów
    (bardziej uczennic - ciekawe, dlaczego dziewczyny zawsze się bardziej angaują i są ambitniejsze?) wspaniale zaczęła działać. Mamy już za sobą ciekawe zewnętrzne akcje reporterskie, niektóre dziwczyny publikuja już w naszym miesięczniku, a działamy przecież dopiero 2 miesiące. To potwierdza sensowność i potrzebę realizacji takiej włąśnie innowacji i wielką radością napawają jej efekty o oddźwięk ze strony nastolatków z grupy POZYTYWNYCH. KREATYWNYCH i SOLIDARNYCH. Bardzo się cieszymy na kontynuację innowacji w 2 semestzre, gdzie będziemy pozyskiwać do współpracy takich własnie nastolatkó z innychnszkół w Gdańsku.  Jesteśmy optymistami, bo metoda takiej sieciowej współpracy sprawdziłe się w projekcie Europejskiej Młodzieżowej Agencji Informacyjnej oraz naszegp miesięcznika.


    JEST JEDNAK również CAŁKOWITE NIEPOWODZENIE: chyba całkowita klęska. bardziej porażająca niż wpomniany wyżej 5-ty stopień zagrożenia.
    W ramach realizowanych zajęć z lekcji informatyki uczniowie obu klas mieli w minionym semestrze stałe zadanie do wykonania w ramach realizowanej innowacji pedagogicznej i za realizację tego zadania mieli otrzymać dwie oceny cząstowe z lekcji informatyki )jedą za merytoryczną wartość i techniczną poprwność wykonywanego w sieci zadania, drugą za aktywność) Zadanie nie wymagało wielkiego wysiłku i zajmowało najwyżej pół godziny czasu na tydzień. Wymagało jednak systematyczniości.
    Opis zadania tutaj:  http://pressmedia.vilogdansk.pl/index.php/zadanie 
    Okazało się, że część uczniów całkowicie zignorowała zadanie. Niektórzy nawet ani razu nie zalogowali się w systemie.
    Wielokroć byli przywoływaniu do porządku przez nauczycieli i wychowawców. W dniu 19 XI na rodzice na spotkaniu z wychowawczami zostali poinforrmowani i porblemie bierności uczniów. Otrzymali również wydriukowaną informację o zadaniu jakie uczniowie mają obowiązek realizować i co najważniejsze: DLACZEGO TAK ROBIMY. Zobacz tekst informacji przekazanej rodzicom tutaj (polecam się zapoznać z treścią tej informacji bo ułatwia zrozumienie moich nepokoji wyartykułowanych w niniejszym artykule): 
    http://pressmedia.vilogdansk.pl/index.php/16-system/307-informacja-dla-rodzicow


    Jestem zmuszony przyznać, że jestem przerażony postawą niektóryxh uczennic i uczniów, którzy jak strusie chowają głowy w piasek, nic nie rozumieją (albo chcą rozumieć) i byż może myślą, ,,że jakoś to będzie''.
    A przecież wszyscy wiemy, że będzie tak ja k będzie, a nie ,,jakoś tam''. Zastanawiam się, czy zjawisko takich postaw (przecież nie jednostkowych) nie powinno uruchamiać ALARMU kryzysowego na wzór alarmu klimatycznego? 

    Bo uruchomiliśmy nawet ,,na wstyd ludzki'' w naszym systemie licznik odliczający do terminu wystawienia ocen:
      
    Okazuje się on od 5-ciu dni również nieskuteczny. 16-stoletnie ,,strusie'' nadal mają swoje głowy całkowicie zanurzone w swój własny świat. Nawet od czasu uruchomienia licznika żaden ,,struś'' nawet się nie zalogował do systemu. Podejzrewam, że nawet nie wie o tykającym liczniku, bo od 20 grudnia trwa pzrerwa świąteczna i w tym czasie ani szkoła ani edukcja nie istnieją.
    Obawiam się, że nawet nie za bardzo przejmą się z uzyskanych dwóch cząstkowych ocen niedostatecznych, bo z informatyki innymi ocenami coą tam sobie podciągną formalnie i ,,spadną na 4 łapy''. 

    I... ,,jakoś to będzie'' (????)