„Dziadersi” i „Plebania Obywatelska” – co młodzi myślą o starszych pokoleniach / Kazimierz Wóycicki

Drukuj

Autor: Kazimierz Wójcicki

W obecnym buncie nie chodzi tylko o aborcję (choć wyrok tzw. TK, był iskra zapalną),  i nie tylko o politykę, ale o bardzo głębokie przemiany cywilizacyjne i obyczajowe. Wskazuje na to, w dobitny sposób,  wysoce sceptyczna reakcja dużej części młodego i demonstrującego pokolenia na wczorajsze wystąpienie marszałka Grodzkiego. Uwidacznia to  bardzo wyraźnie, niemal rażącą, lukę pokoleniową, czego pokolenie, umownie 45+,  nie potrafi zrozumieć i zdaje się dotychczas nie zauważać.

Młodzi i najmłodsi buntują się przeciw PiS i zakazom aborcji, ale wcale nie uważają obecnej „dorosłej” opozycji (zwłaszcza PO nazywanej „plebanią obywatelską”) za swoich sojuszników, nawet jeśli ta okazuje im sympatię. Należy powiedzieć nawet więcej. O ile obecnie rządzący traktowani są jako agresorzy w ich życie , to w opozycji  45+  widzą współwinowajców obecnego stanu rzeczy. Źródeł zła upatrują  w ostatnich dekadach a nie w ostatnich dniach czy nawet tylko w okresie rządów PiS.

Młodzi zdają się sądzić (i potrafią to nazywać, starczy sięgnąć po lekturę blogów ich często zadziwiająco dojrzałych, jak na młody wiek, aktywistów – żeby nie zabrzmiało to paternalistycznie dodam często mądrzej dojrzałych niż wielu starszych), że zostali zostawieni sami sobie. Istotnie PO niemal całkowicie zaniedbało szkolnictwo (w szczególności kształcenie obywatelskie),  między innymi przez jego chroniczne niedofinansowanie. Co gorsza zatkane zostały kanały zawodowego awansu, a także,  co istotne dla oceny przez młodzież partii politycznych, kanały kariery politycznej (przysłowiowa kariera dzięki noszenie teczki któremuś z posłów).  Pokolenie 89’, obecnym młodym,  jawi się jako zadowolone z siebie tłuste i leniwe koty,  zdolne jedynie do „zgniłych” i podejrzanych kompromisów. Jego kombatancka przeszłość nie robi na młodych żadnego wrażenia (między innymi dlatego, dodam na marginesie, że nauczanie historii całkowicie zaniedbano i dopuszczono, by zastąpiono je lekcjami religii).  Ciągłe ustępstwa wobec klerykalizujące się na potęgę Kościoła uznaje ta młodzież (często mająca za sobą tradycyjne  wychowanie religijne) za wyraz konformizmu i  moralnej obojętności. Nie jest ona gotowa uznać, że Kościołowi należy się jakikolwiek bonus za to,  że wspomagał w walce z komunizmem. Niewątpliwy w ostatnim okresie silny wpływ na nastroje miały nierozliczane pedofilskie afery.

                Nakładają się na to przemiany ,  sięgające bardzo głęboko. Mężczyzna 50 czy 60+ może być zdziwiony, że młoda kobieta będzie się czuć urażona (co może posunąć się do   oburzenia), kiedy powie on jej „ładnie Pani wygląda”. Uzna ona to za zdawkową, głupawą uwagę, nacechowaną seksizmem, której obojętny jej mężczyzna nie powinien w żadnym wypadku wypowiadać (choć pewnie z zadowoleniem przyjmie takie stwierdzenie od osoby kochanej,  z którą ma intymne związki pozwalające na czułe słowa). Taka  zmiana obyczaju, mylnie tylko potraktować ją można jako banalną i nieznaczącą,  ma szersze tło związane z pozycją zawodową kobiet, nierównością szans i płac, niskim bo hamowanym udziałem z życiu publicznym. I poczuciem własnej wartości kobiet, które mają dosyć bycia traktowanym z góry i żądają by ich statusu nikt nie  śmiał  kwestionować, co staje  standardem wśród  młodszego  pokolenia.

Jedna z blogerek (a nawet może był to bloger) skomentował występ przemówienia Grodzkiego, pełnego „komplementów” wobec kobiet,  stwierdzeniem „pewnie mówi o służących”. Warto zastanowić się nad tą reakcją i jest to poważne zadanie dla polityków generacji marszałka Grodzkiego.

                Młodzi Polacy przez niemal dwadzieścia lat wychowywali się sami zostawieni sobie w przestrzeni publicznej, mimo starań  pokolenia  rodziców o swoje pociechy, nie biorącego jednak pod uwagę ich głębszych duchowych potrzeb. Nie ma w Polsce konfliktu pokoleniowe, jest natomiast pokoleniowe niezrozumienie. Młodzi nie zabierali głosu, bowiem nikt ich o głos nie prosił, ani o ich głos i zdanie nie pytał.   Generacja „tłustych kotów” skłonna była na młodzież narzekać, a to właśnie że głosu nie zabiera, a to że tonie w konsumpcji, a to że nie zna historii i nie uznaje zasług starszych, mających za sobą bohaterski okres obalenia komunistycznego ustroju.

Kościół uznał, że można zająć edukacją tych pokornych „baranków bożych” na klerykalną modłę. Obsesja Kościoła kontrolowania zachowań seksualnych, coraz bardziej stawała się w oczach młodych uzurpacja do sprawowania władzy nad najbardziej intymną sferą życia człowieka, uzurpacją pozbawioną jakiejkolwiek legitymacji, ze strony korporacji bezżennych mężczyzn.

W pewien sposób, choć perwersyjnie,  zrozumiał to Kaczyński i stąd pewnie spektakularne, pioniowe kariery asystentów o dziecięcych twarzach, którzy demonstracyjnie miały dowodzić, że władza otwiera się na młodych. Przesłanie było jasne. Zrobicie karierę, jeśli trzymać się będziecie tronu (stołka)  w sojuszu z Kościołem.

Młodzież zostawiona sobie, pozbawiona możliwości szerokiego dialogu ze starszym pokoleniem, poszła własną drogą. Jej świadomość kształtowała się powoli i niejako podskórnie, na co pozwala Internet i media społecznościowe, którymi znakomicie i umiejętnie się posługują.  Przeglądając blogi aktywistów obecnego ruchu trzeba stwierdzić, że od dłuższego czasu są oni doskonali świadomi opisywanej sytuacji.  Nie umiejących rozpoznać przemian obyczajowych nazywa „dziadersami” (początkowo myślałem, że chodzi o ludzi starszych – nieprawda – chodzi o konfidencjonalny stosunek  do kobiet). Wytworzyli własny język pojęć (m.in. „plebania obywatelska” – domyślcie się, o którą partię chodzi). Język protestu jest agresywny, ale oni sami wcale nie są agresywni i nie bez racji czują się ofiarami agresji i ograniczeń. Dzisiaj nasyła się na nich „damskich bokserów” mobilizowanych przez Kaczyńskiego. Uderzające jest, jak kilka wulgaryzmów odwraca uwagę niektórych od meritum sprawy (przy długoletnim przyzwoleniu na agresywny na granicy wulgarności  język występów Kaczyńskiego). Teraz sprowokowani wyszli na ulice, by to wszystko wykrzyczeć. Zaczęli się organizować. Jeśli spotkają ich represje, nie mam żadnych wątpliwości, że stawią opór. Z pewnością nie brak wśród nich osób nie mniej odważnych niż w pokoleniu „S”. Mają nieomylny zmysł rozpoznawania kłamstwa – dar uczciwej i mądrej młodości.

Nie chcą też, aby pod ich protestem podpisywali się inni i ci, którzy przecież walkę o wolność przegrali w ich oczach w roku 2015, a może zaczęli przegrywać już dużo wcześniej. Demonstrujący pod sejmem wcale nie byli zachwyceni występami przychodzących do nich posłów starszej  opozycji.

Jestem 70+. Lepiej darować sobie wszelkie pouczenia, skierowane do młodzieży.  
Zresztą, jak wielu  i ja sam pewne sytuacje zacząłem zauważać zbyt późno.
Jedno tylko pozostaje mi powiedzieć: solidarność międzypokoleniowa nie jest taka zła, pod warunkiem, że to raczej starsi starają o zrozumienie młodszego pokolenia, nie zaś narzucają mu się ze swoimi radami, które wcale nie muszą być aż takie mądre i aktualne.

Marszałek popełnił rażący błąd, nie rozpoznając nastrojów i nastawienia młodzieży. Przemówił językiem, całkowicie obcym jej wrażliwości, nie zdając sobie z tego wyraźnie sprawy. Takiego błędu nie należy powtarzać.


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe. za: https://kazwoy.wordpress.com/2020/10/31/dziadersi-i-plebania-obywatelska-co-mlodzi-mysla-o-starszych-pokoleniach/