Nie umiemy ze sobą rozmawiać / Joanna Radzio

Drukuj

                Według słownikowej definicji rozmowa to „wzajemna wymiana myśli za pomocą słów”. Jednak słownikowe definicje często mają to do siebie, że niewiele nam o danym pojęciu mówią. Możemy doskonale wiedzieć jak powinna wyglądać wzorowo przeprowadzona rozmowa, możemy znać wszystkie schematy potrzebne do analizy konwersacji i obudzeni w środku nocy wyrecytować czym jest komunikacja. Ale co z tego? Jeśli stając przed drugim człowiekiem, nie będziemy umieli nawiązać z nim kontaktu, a już tym bardziej go podtrzymać. Co z tego, jeśli nie znajdziemy ani jednej osoby, która szczerze będzie zainteresowana tym, co mamy jej do powiedzenia? Zatem, czy mamy jeszcze ze sobą o czym rozmawiać?

                Współczesny świat sprawił, że jesteśmy wystawieni na wielką próbę. Wysyłamy smsy, odpowiadamy zdawkowo i mam wrażenie, że coraz częściej właśnie w taki skrócony sposób myślimy. Nie analizujemy, ani nie rozważamy tego, co mówimy. Rzucamy słowa na wiatr. I rzucamy słowami w ludzi. Często zapominamy, że w tym niewinnie wyglądającym, prostym schemacie „nadawca – komunikat – odbiorca” kryje się coś więcej. Kryją się emocje, ton głosu i najskrytsze myśli. Nie myślimy o tym, że każde wypowiedziane słowo ma jakiś ciężar, który może uderzyć w kogoś mocniej, niż jesteśmy w stanie sobie to wyobrazić. Wyrzucamy z siebie tysiące słów dziennie, ale jak często myślimy jaką one mają wartość? Są słowa, które zabolą każdego. I takie punkty, w  które się nie uderza. Bo po drugiej stronie zawsze stoi człowiek. Taki sam jak Ty. Z uczuciami, słabymi punktami i chęcią bycia kimś wartościowym w oczach drugiej osoby.

                To o czym rozmawiać w tym zabieganym świecie? O tym, co ulotne i niezauważalne. Przecież tak banalne wydaje się powiedzenie komuś, że zachwyciły nas dzisiaj promienie słońca podczas drogi do pracy. Zamiast tego rzucamy kolejne „jak mi się dzisiaj nie chce”. Mówmy o tym, co czujemy – tak wprost i bez zatajania. Tylko rozmawiając ze sobą o potrzebach i słabościach, możemy tworzyć prawdziwe i trwałe relacje. Wykorzystujmy słowa do tego, żeby szerzyć dobre wartości. Mówmy o rzeczach pięknych. Psychologowie twierdzą, że to, co zostało wypowiedziane wiele razy staje się prawdą, bo sami zaczynamy w to wierzyć. Dlatego wyobraźmy sobie, że słowa, które wypowiadamy, wrócą jak bumerang. Wtedy łatwiej będzie nam się ugryźć w język zanim wyrzucimy w świat negatywne myśli, bo przecież wcale nie chcemy otrzymać ich z powrotem. Rozmawiajmy o pasjach, zainteresowaniach i tym, co sprawia nam przyjemność. Przecież wtedy rozmowa sama nabiera tempa i wywołuje ten delikatny błysk w oku. Dzielmy się swoimi doświadczeniami, tak by inni mogli się nami inspirować lub żeby nie popełnili tych samych błędów. Aż w końcu, nie bójmy się zabierać głosu w sprawach społecznie ważnych.

                Niech nasze codziennie rozmowy nie będą tylko zbitką słów, które nie mają żadnej wartości. Przecież skoro i tak rozmawiamy z tyloma osobami każdego dnia, to róbmy to dobrze – nie tylko pod względem gramatycznym. Świat, który nas otacza podsuwa nam wiele tematów co chwilę. A często przecież od tego niewinnie rzuconego „cześć” w kierunku drugiej osoby nawiązuje się relacja na całe życie. Pamiętajmy, że oprócz mówienia, trzeba też słuchać, bo tylko wtedy to wszystko ma sens. Wystarczy zacząć od małych kroków, które wprowadzimy do codziennej rutyny, żeby nagle okazało się, że to, co i tak robimy codziennie może nabrać wartości.