Cztery lata temu, kilka godzin przed walentynkami / Roxana Lewandowska

Drukuj

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Waszym pierwszym źródłem poznania świata nie była szkoła, ani lekcje geografii, ale programy podróżnicze. Możliwe, że z zacięciem oglądaliście Tony Halika, może Cejrowskiego, a może Wojciechowską. Albo czytaliście książki Kapuścińskiego. Ja miałam to szczęście, że czułam się jakbym miała jednego podróżnika na wyłączność, który po każdej wyprawie wchodził do mojego pokoju w swoich białych adidasach.

W sumie to najpierw zawsze widziałam te adidasy, tak jakby one wchodziły pierwsze, przecież one nie były aż tak istotne, nie wiem czemu tak bardzo je pamiętam. Później dopiero widziałam walizkę, upuszczaną na ziemię i wzrok wędrował mi w górę i widziałam najprzyjaźniejszą twarz świata, zmęczoną jak cholera, która zaraz mi powie nie jestem zmęczona, przecież Roxana, tacy ludzie jak ja nigdy się nie męczą, a ja wpadnę w jego objęcia, a on mi wyszepcze nie ma to w jak domu. i usiądziemy, on wyciągnie z walizki milion słodyczy/łupów z podróży i zacznie opowiadać. i oczy będą mu błyszczeć, a ja będę się czuła jak zwyciężczyni wszechświata, której zdradzane są tajemnicy końców świata.

Ten podróżnik proszę państwa to Teresa Lewandowska. Profesjonalnie:  osoba na emeryturze, właścicielka najlepszej pizzerii świata i podróżniczka. Nieprofesjonalnie: moja babcia.

Chyba nic mi się w życiu nie udało tak jak ona. Nie wiem czy mieliście takie poczucie, że zawdzięczacie komuś wszystko. Że tak jakby nie tyle co Was ukształtował, ale jakoś tak dosłownie zebrał do kupy, dał Wam jakiś kształtów. i nie wierzyliście w to szczęście, że po prostu możecie wykręcić numer i zadzwonić do tej osoby, a ona odbierze. Mieć taki swój autorytet na wyłączność.

Moja babcia była pierwszą osobą, która pokazała mi morze. Sama była w nim zakochana po uszy. Zawsze jak gdzieś jechałyśmy i już czas było pożegnać się z danym miejscem to przez wylotem musiałyśmy pójść nad morze (jeżeli było w pobliżu)  i się z nim pożegnać. Można było tego nie zrobić – ale to znaczyło, że już nie wrócisz do tego miejsca.
Mam dwadzieścia lat. w tym roku dwadzieścia jeden. Dalej wierzę w to, że muszę powiedzieć pa morzu, bo inaczej nie wrócę. Lecę do Polski na dwa dni. Przed wylotem idę na plażę i mówię pa morze. Można się śmiać, można mówić, że to głupie. Ale do Malagi zawsze wracam. Może jakbym nie powiedziała morzu pa to bym nie wróciła. Nie warto ryzykować. Szczególnie miłości swoich, drodzy moi.

Moim ulubionym wspomnieniem życia jest właśnie bycie z nią na plaży. Wszystkie bycia na plaży. Miałyśmy bardzo głupią zabawę, która polega na tym, że trzeba było ukucnąć obok siebie i czekać na falę. Przegrywała ta osoba, która pierwsza wstała albo która została dotknięta przez falę. Bo o to chodziło, że trzeba było wytrzymać jak najdłużej, jednocześnie nie dać się dotknąć wodzie. Trzeba było uciec w najodpowiedniejszym momencie. Możliwe, że nie rozumiecie tej gry, a ja naprawdę nie umiem jej wytłumaczyć. Ale nie martwcie się, większość ludzi jej nie rozumie i patrzyli się na nas dziwnie na tych plażach. a my się nie przejmowałyśmy. Bo my płakałyśmy ze śmiechu.
Za dzieciaka,  podczas naszych wypraw, pozwalała mi ubierać to co chciałam, nieważne, że nie pasowało to kolorystycznie, ani pod żadnych innym estetycznym względem, ważne żebym ja się czuła dobrze i mówiła mi Roxana, przecież ty jesteś artystką, możesz ubierać się jak chcesz. Chyba to była najlepsza lekcja nieprzejmowania się opinią innych jaką w życiu dostałam.

Pamiętam też te wszystkie razy, kiedy leciała/jechała kilkanaście godzin tylko po to, by zobaczyć mnie pięć minut na scenie i pokazać, że trzyma kciuki. Mówiła, że jeżeli komuś bardzo zależy to zawsze znajdzie czas. Myślałam kiedyś, że to normalne i że każdy tak myśli, jednak dopiero jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że właściwie wszyscy dzisiaj są bardzo zajęci. i że jeżeli ktoś ma czas dla Ciebie to musisz go wystawić na piedestał. Dobrze, że do mnie w końcu to dotarło. Bo potrafię się popłakać ze szczęścia gdy się dowiaduję, że ktoś tylko po to, by wypić kawę ze mną spędził kilka godzin w pociągu. Ale na mnie też to wpłynęło. Gdy któryś z moich złotych ludzi ma gorszy nastrój – automatycznie szukam biletów i lecę. Czasami kończę egzamin i jestem martwa i wypiłam więcej kaw niż godzin przespałam w całym tygodniu i jedyne o czym marzę to łóżko i święty spokój. Ale okazuje się, że moja uczennica ma urodziny, więc wsiadam w autobus i jadę, pijąc kolejną kawę. i widzę jej uśmiech, powiedziane dobrze, że przyszłaś i jej czyste, nieudawane szczęście i wiem, że właśnie życie opiera się na takich momentach. Dziękuję babciu, że to też mi uzmysłowiłaś.

Moja babcia robiła najlepszą pizzę na świecie, zwiedziła pół świata, nauczyła mnie miłości do morza, do kawy – zawsze zamawiała mi cappuccino, bez pytania mnie co chcę – pokazała jak celebrować każdą chwilę – w jednej z najdroższych restauracji w Paryżu zamówiłyśmy wodę i poprosiłyśmy, by podali ją w kieliszkach, i tak świętowałyśmy naszą pierwszą wyprawę. Ona zmotywowała mnie do nauki hiszpańskiego, później angielskiego i nawet teraz też trochę włoskiego. To ona mówiła jak jakieś miejsce Cię woła to musisz jechać, to zawsze jest po coś. i mówiła, że świat jest dobry, jeśli w to wierzysz. i że ludzie też tacy są. i że trzeba się bardzo starać, bo jeżeli się bardzo starasz to zawsze wychodzi. i że trzeba umieć znaleźć czas dla pięknych dusz, zawsze. i nie można być całe życie zmęczonym. i robić wszystko to co się chce, bo na końcu i tak pamiętamy tylko dobre wspomnienia.

I moja babcia była tak wyjątkowa, że postanowili mi ją zabrać cztery lata temu, kilka godzin przed walentynkami. Od czterech lat podróżuję głównie sama, nie piję cappuccino i nie ma dnia bym nie myślała o niej. Wiem, że je modlitwy dalej mnie chronią – staram się więc nie robić głupot, by nie miała za dużo roboty. i właściwie wszystkie moje wiersze/filmy/zdjęcia dedykuję jej. Bo jak inaczej się odpłacę jej za to, że pokazała mi Malagę?

Babciu. Tęsknię i kocham Cię.

Spędźcie trochę czasu z ulubionymi ludźmi dziś. Bez wymówek. Nie możecie być całe życie zmęczeni. Tak mówiła babcia. a ona zawsze miała rację (mówiła na przykład jak byłam dzieckiem, że kiedyś będę mieszkać w tej Maladze i studiować i w ogóle będę czytać książki po hiszpańsku, bez obrazków i rozumieć wszystko. Wydawało mi się, że nie ma racji. To było dziewięć lat temu.
A teraz? Zgadnijcie gdzie jestem.)

Roxana Lewandowska