Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

Graficzny identyfikator działu EDUAKCJAgraficzny identyfikator działu FELIETONY

Fałszowanie wyników matury / Paweł Lęcki

(tytuł oraz podkreślenia od redakcji)
 
Wyobraź sobie, że jesteś młodym człowiekiem, który nie zdał matury, choć jednak zdał, ale dowiedział się o tym dopiero, gdy pisał poprawkę. I to raptem zdał na 72 procent.
 
Cóż. Już nie musisz sobie wyobrażać. Przedstawię ci historię autentycznego młodego człowieka, która to opowieść jednocześnie zakwestionuje cały system sprawdzania matur z języka polskiego. Zakwestionuje też nas, polonistów.
 
Jestem polonistą. Nauczycielem, który 1 kwietnia 2024 roku będzie świętował jubileusz dwudziestu lat pracy. Od razu zaznaczam, historia, którą opiszę, jest absolutnie prawdziwa, mam wszystkie dokumenty, każde pismo przeczytałem wiele razy. W większości przypadków nie mogłem uwierzyć, że pisali je moi koledzy i koleżanki po fachu. Choć w sumie przeczytałem tyle różnych bredni w ramach odwołań odnośnie wyników matury, które słali mi ludzie z różnych stron Polski, że w zasadzie nie powinienem się dziwić jakoś specjalnie. My, poloniści potrafimy być czasem wyjątkowo beznadziejni.
 
- Moje dziecko nie zdało matury, napisała do mnie jakiś czas temu pani X. - Oczywiście, spróbuję pomóc, zobaczę, co się stało, odpowiedziałem. Zobaczyłem, pomogłem w dwóch zadaniach z testu w ramach odwołania, ale jak się okazało, klucz w ramach tego testu był dość niekompetentny, więc pierwsza wiadomość o odwołaniu od matury była negatywna. Nadal młody człowiek nie zdał. Generalnie dno. Dlaczego nie podpowiedziałem, że można się odwołać odnośnie pracy pisemnej? To dość proste. Choć była bardzo dobra, naprawdę wyjątkowo mądra, ale nie przeszła bramki maturalnej, która zakłada na poziomie podstawowym matury z języka polskiego, że uczeń musi odwołać się do lektury obowiązkowej wymienionej w arkuszu maturalnym - koniecznie do utworu epickiego lub dramatycznego. Faktycznie, ten uczeń tego nie zrobił, ale za chwilę wróci to wszystko z takim suspensem, że aż strach.
 
Po jakimś czasie dostaję wiadomość, w drugiej połowie sierpnia, a przecież matura była w maju, a wyniki w lipcu, rekrutacja na studia już dawno się skończyła. Muszę przyznać, informację dość zaskakującą. - Dzień dobry Panie Pawle, ja tak na chwilę chciałam powiedzieć tylko, co się wydarzyło, córka pisała dzisiaj poprawkę, a o 12.30 pani Dyrektor odebrała telefon z OKE, że arbitraż zweryfikował sumę punktów i córka ma 72% z podstawy.
 
Choć wiedziałem, że przecież zaleciłem odwołanie do arbitrażu, to nie spodziewałem się takiego wyniku. - Pani żartuje? - zapytałem. - Nie, jestem śmiertelnie poważna, odpowiedziała matka. - Dwa razy OKE dzwoniło do mojego dziecka, żeby przeprosić, czytam i nie wierzę, ale wszystko okazuje się prawdą. Młody człowiek całe wakacje spędził na przygotowaniu się do poprawki, gdy raptem okazało się, w dniu poprawki, że nie musiał jej pisać. Nie będę tutaj przytaczał słów, które przerobiłem wtedy w głowie, gdyż są powszechnie uznawane za wulgarne.
 
Więc tak. Uczeń nie mógł uczestniczyć w rekrutacji na studia, bo dopiero teraz dostał nowy wynik, co w normalnym kraju skutkowałoby odszkodowaniem tak wysokim, że w sumie nawet nie musiałby iść na te studia, ale sprawa jeszcze się nie skończyła jeśli chodzi o jej tajemniczy charakter. Otóż ostatnia komisja arbitrażowa zakwestionowała kryteria oceniania nowej matury z języka polskiego. Szok, co nie? Uznała bowiem, że Treny Jana Kochanowskiego, które owszem, są lekturą obowiązkową wymienioną w arkuszu, i o których pisał ten uczeń, choć niezgodnie z zapisem zawartym w poleceniu do tematu, bo nie są utworem dramatycznym lub epickim, ale, według ostatecznej komisji, sądu jakiegoś boskiego, są jednak do zaliczenia. Dlatego pierwszy egzaminator wyzerował pracę i druga komisja podtrzymała ten wynik. Trzecia komisja uznała, że jednak Treny Kochanowskiego jako cykl to już jednak mogą być. Która więc komisja ma rację?
 
Ja oczywiście bardzo się cieszę, bo mogę zagwarantować, że praca tej uczennicy od początku była bardzo dobra. Aczkolwiek według złych kryteriów oceniania nowej matury z języka polskiego nie przechodziła do końca bramki maturalnej, czego nawet świadomość miała sama autorka pracy. Z drugiej strony, naprawdę w arkuszu maturalnym z języka polskiego są wymienione lektury obowiązkowe, do których można się odwołać, i są tam Treny Kochanowskiego, ale rzeczywiście w temacie jest napisane - co jest oczywiście typowym bałaganem dla CKE - że musi to być utwór epicki lub dramatyczny. Treny Kochanowskiego to utwór liryczny.
 
Reasumując. Sprawdzanie matur z języka polskiego zostało zakwestionowane na tylu różnych poziomach, że w normalnej rzeczywistości mielibyśmy teraz pokazowe procesy sądowe. Kto tej dziewczynie odda wszystkie dni wakacji? Kto jej zapłaci za złe emocje? Przeprosiny? To naprawdę wystarczy? To przecież jest żenujące. Dalej. Nie wszyscy uczniowie chodzą na wglądy, nie wszyscy odwołują się, nie mamy żadnej pewności, jak tak naprawdę kształtują się wyniki. Przecież, gdy ktoś miał 67 procent to nie idzie na wgląd. A może mógł mieć 89 procent?
Nie możemy być w jakikolwiek sposób pewni wyników, które omawiamy jak opętani na radach pedagogicznych. Wiem, odkąd zacząłem sprawdzać matury z języka polskiego kilkanaście lat temu, że żaden wynik nie ma żadnego znaczenia z punktu widzenia nauki. Widziałem tak wielkie absurdy CKE w trakcie sprawdzania matur od wielu lat, że mógłbym o tym napisać książkę. Nie można analizować wyników matur, które biorą się z niekompetencji systemu. Przecież jakiś dyrektor był zły na nauczycielkę, która jego zdaniem spowodowała, że ten uczeń, o którym piszę, nie zdał matury, po czym się okazało, że jednak zdał. Na 72 procent. Czego jeszcze potrzebujemy, żeby tak zwane przypadki jednostkowe, głośne, stały się powodem do sprawdzenia przypadków wszystkich?
 
W normalnej rzeczywistości wszyscy odpowiedzialni za sytuację tej rodziny, tego młodego człowieka, innych młodych ludzi, o których już wiemy, bo donosiły o nich media, a przecież nie wiemy o wielu innych, zostaliby zwolnieni z pracy, a rodziny otrzymałyby wysokie odszkodowania. W Polsce najprawdopodobniej nie wydarzy się nic. W Polsce zgadzamy się na niekompetencję, my, nauczyciele boimy się, bo w sumie nie wiadomo co, choć ja też się boję tego wpisu, mam już prawnika w razie czego, może po prostu jesteśmy tchórzami i tego samego uczymy naszych uczniów. Widziałem w ramach wglądów w tym roku, w którym postanowiłem choć raz się zbuntować i nie sprawdzać matur, tak beznadziejnie ocenione wyjątkowo dobre prace uczniów na poziomie rozszerzonym, że to się w głowie nie mieści. Oczywiście, widziałem też uczciwie sprawdzone prace, w ramach nieuczciwych, źle skonstruowanych, totalnie uznaniowych kryteriów. Mamy wiele problemów w polskiej edukacji. CKE jest jednym z kluczowych. Powoduje, że uczenie języka polskiego w szkole nie ma większego sensu.
 
Gdy razem z Ola Korczak, Dariusz Martynowicz, Wojciech Rzehak, Marcin Dzierżawski apelowaliśmy w petycji odnośnie nowej matury z języka polskiego, to nie tylko chodziło nam o to, że w ramach złych kryteriów oceniania nowej matury z języka polskiego mnóstwo uczniów otrzyma zero punktów za język, co zresztą też się sprawdziło. Próbowaliśmy pokazać, że kryteria są wyjątkowo uznaniowe. Próbowaliśmy zwróć uwagę, że z maturą, generalnie z egzaminami w naszym kraju dzieje się bardzo źle. Pewnie nie byliśmy zbyt odważni, żeby pokazać więcej patologii. Jest sierpień, za chwilę początek nowego roku szkolnego. Ja już chyba w zasadzie nie mam nic do stracenia, więc próbuję pokazać. Moi koledzy i koleżanka wspomniani wcześniej nie mają nic przeciwko.
 
Najprawdopodobniej większość z potencjalnych czytelników nie uwierzy, że to wszystko się stało, przecież nie można tak traktować młodych ludzi, nie może być tak niekompetentna CKE, wszyscy poloniści to na pewno super ludzie. Przepraszam, ale to wszystko, co opisałem, jest prawdą. Za jakiś czas tę historię będzie można przeczytać też w innych mediach. A później będzie można śledzić, jak mam nadzieję, proces sądowy i reakcję RPO. Jednocześnie wiem, że to wszystko jest skomplikowane, trudno ogarnąć te wszystkie komisje, zasady oceniania, emocje młodych ludzi. Przepraszam, że o prawdziwych problemach polskiej edukacji nie można łatwiej, prościej, bardziej efektownie.
 
Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation