Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

Dworzec w Katowicach, mobilizacja: reportaż, 8 marca 2022 / Piotr Fuglewicz (gościnnie)

Katowice, 8 marca 2022 r., 20:32

Piękny dzień dziś miałem, widziałem pięknych ludzi.

Przeglądając rano FB zauważyłem wezwanie, że są potrzebni tłumacze w punkcie na dworcu w Katowicach. Ucieszyłem się, że jednak nie zostałem z rosyjskim, jak Himilsbach, wsiadłem w tramwaj i za chwilę byłem na dworcu. Podszedłem do punktu rejestracji, otwarłem usta, że szukali tłumaczy, bez słów dostałem żółtą kamizelkę i pokazano mi miejsce obok rejestrującego przyjezdnych urzędnika wojewody. To, że nie jest od mojego wojewody, cienia znaczenia nie miało. Rejestracja maksymalnie uproszczona: imię, nazwisko, data urodzenia, data przejścia granicy (pomoc przysługuje obywatelom Ukrainy, którzy przekroczyli polską granicę po wybuchu wojny, inni kierowani są do swoich ambasad), numer dowodu.

Organizacja taka, że wychodząc z tunelu przybysze napotykają dwa stoiska wydawania żywności i artykułów kosmetycznych, oraz tego co ludzie przynoszą bez przerwy, widziałem, jak ktoś dostał klatkę na kota. Te stanowiska obsługują młodzi ludzie, harcerze, młodzi Ukraińcy i młode głównie Polki, choć nie tylko. Dostawa żywności i picia trwa nieprzerwanie. Ciastka, batoniki, naleśniki z nadzieniem, parówki, frankfurterki, kawa, herbata. Przyjezdni zachowują się godnie, żadnego pchania się, brania na zapas, nie wiedzą na wejściu, że przez osiem godzin które tam byłem, przy ciągłym napływie tłumu (co jakieś dwie godziny przybywa przepełniony pociąg ze wschodu) jedzenia i innych rzeczy tylko przybywa. Były wózki dla dzieci, nawet i darmowe karty SIM Play’a, loteria po prostu. Po 15 pojawiają się ludzie po pracy swojej, bez gadania kamizelka i wcielenie do korpusu. Dla wszystkich jest robota. Ważne, że Ukraińcy czują się bezpiecznie. Robią niesamowite wrażenie, opowiadają swoje historie, nie ma stuporu, paniki, ponurego pogrążenia w sobie. Jest godność i cierpliwość. Nie ma ruskiego prostactwa. Po kilku dniach w piwnicy i dwóch i pół dobach podróży z Charkowa, dwie matki, każda z trójka dzieci wyglądają na zmęczone, ale są schludne i niepokonane sytuacją.

Techniczny szczegół, który mnie nieco zdziwił. Widać, że były przygotowane do wyjazdu. Większość ma nowe paszporty biometryczne i zafoliowane akty urodzenia dzieci. Za to prawie absolutnie nie widać plecaków, które wydawały by się bardziej praktyczne w takiej podróży. Walizki, walizki na kółkach i miękkie torby podróżne. Bagaż raczej niewielki.

Rejestracja daje prawo do miesiąca zakwaterowania za darmo, raczej już w salach gimnastycznych czy innych przystosowanych kwaterach marszałkowskich, już raczej poza Katowicami, słychać Dąbrowę Górniczą, Istebną, Ustroń i inne. Problem z transportem, czeka się i trzy godziny na podwózkę, ale zgłaszają się ludzie prywatni, że kogoś przyjmą pod dach, ze mną rozmawiają tacy co wezmą matkę z dwójką dzieci, nie umieją po rosyjsku ale po chwili już są dogadani, pytam na ile, na dwa trzy miesiące mogą jeśli trzeba.

Na początku czytam paszporty i podaje koledze, który je do komputera wpisuje. Potem pojawia się Ukrainiec mówiący po polsku i mnie luzuje. Awansuję na krzykacza, dostaję szczekaczkę i odczytuję listy do transportu. Burdel jest kosmiczny, co kocham, bo go razem kiełznamy, czuje się w takich warunkach, jak wieloryb w wodzie. Z uwagi na to, że gromkogowariłem po rosyjsku, staję się rozpoznawalnym punktem informacyjnym. Doradzam skąd wziąć SIM, załatwiam hotel koło dworca, objaśniam zasady i tak dalej.

Podchodzą dwie Ukrainki, czy mogą pomóc ogarnąć wysypujące się z worków śmieci. Wołam do punktu wydawania wszystkiego o czarne worki i rękawiczki, po chwili Ukrainki sprzątają i wynoszą do pojemników śmieci, wołam panią z maszyną pucująca podłogę i po kilku minutach jest czysto. Ukrainki już tego pilnują. Ludzie płyną bez przerwy z darami. Ochotników jest z pięćdziesiąt osób, wszystkie mają pełne ręce roboty i samoorganizują się perfekcyjnie. To jest coś niesamowitego, samoorganizujący się chaos, według Mandelbrodta, czyste piękno. Przychodzą ludzie oferujący transport.

Dziewczynka płacze, bo mama za długo stoi w kolejce, ją zostawiła przy ścianie. Młody Ukrainiec próbuje ją pocieszyć, ale mała jest uparta. Wchodzę do księgarni obok i pytam, czy mają jakąś zabawkę dla dziecka, mają żółtą kaczuszkę, która jak się mocno nią o coś walnie to błyska różnymi kolorami, nie wiem czy to pedagogiczne, ale rozumiem potrzebę walnięcia czasem kaczką o ścianę. Ponieważ zabawka jest dla ukraińskiego dziecka, pani sprzedawczyni daje mi od ręki 25% zniżki. Dzieciaki w ogóle już zaakomodowane i zaprzyjaźnione ze sobą.

Z boku stoją świadkowie Jehowy z tabliczkami i czekają na braci. Oczywiście są drobne incydenty: cyganka przychodzi z awanturą, że chce do hotelu, a tu podobno będą w warunkach być może hostelu czy akademika. Grzecznie odsyłam ją do diabła. Jakaś grupa jechała do Ustronia, ale im był za daleko i kazali się odwieźć na dworzec z powrotem.

W sumie jest poważnie, konkretnie, sprawnie z ogromna przyjaźnią, szacunkiem i bez czułostkowości. Polacy są taktowni, Ukraińcy wdzięczni, ale bez specjalnej wylewności. Jeden z piękniejszych moich dni w ostatnich latach. Buduje się mocna przyjaźń, by nie powiedzieć braterstwo, między dwoma narodami, duchy przeszłości wydają się być pokonywane.

Jutro też idę : )

=======================

(ilustracji wykorzystani fotografię autora z jego profilu na Facebooku)


Piotr Fuglewicz - polski działacz społeczny, przedsiębiorca, informatyk, pisarz. 
Zobacz więcej: https://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Fuglewicz


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe. za: https://www.facebook.com/piotr.fuglewicz/posts/5621390781223468

 

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation