Czas migrujący / Katarzyna Dominik

Drukuj

Podniosłam z bruku wiek

zbitkę przypadkowych liczb

podczas eksmisji stąd

i z meldunkiem tam

dla innych zawsze – dla siebie

zero matematyczne

chwyciłam odruchowo

kilka cyfr pesel

reszta i szpargały

to tamto i może

adres nieczytelny

pod ławką obierki po jabłku

skóra na piszczelach

której wiatr cieniem

stojąc jak słup soli

podpierając ścianę 

stroję się w cierpliwość