Cień chocholego tańca / Dariusz Martynowicz

Drukuj
Nie mam siły ostatnio komentować tego, co dzieje się w naszym kraju. I w polityce. I w Kościele. I z edukacją. I w Internecie.
Przelatują mi przez oczy komentarze znajomych: o zdrowiu psychicznym uczniów, o zbożu, o Karcie Nauczyciela, o Smoleńsku, o Janie Pawle II, o tym, co powiedział jeden czy drugi polityk, kurator oświaty, dziennikarz. I jedyne, co przychodzi mi do głowy, to słowa Konstantego Puzyny o „Weselu” Wyspiańskiego:
„Chochoł jest wymysłem fantazji Wyspiańskiego, trzeba zatem jakoś powiedzieć widzowi, kim jest ta zjawa, urobić sąd o niej, zanim się jej powierzy funkcję mistrza ceremonii w finale. I oto ośmioletnie dziecko - moderniści bardzo wierzyli w mądrą wyobraźnię dzieci, że przypomnę tylko Hanusię - urabia sąd: „a cóż to za śmieć?" „Ha, słomiany n y g u s i e , w y n o c h a p a r a l u s i e ! "
Chochoł to t y l k o słomiane straszydło - takiego osądu widza pragnie Wyspiański. Bo dopiero wtedy drwina finału jest jasna: byle śmieć was poprowadzi, zatańczycie pod każdą muzykę (…)
Po latach rozczarowań potrzebny nam jest ten utwór urzekający, patetyczny, jadowity i gorzki - pamflet na polskie złudze­nia narodowe, na politykę, która do grobu schodzi naprawdę dopiero dziś, w oczach współczesnego pokolenia.”



Ilustracja muzyczna dodana do felietonu przez redakcję. Publikujemy ją z pełnym poszanowaniem praw autorskich, metodą osadzania kodu zgodnie ze Standardową Licencją Youtube.

Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe. za: facebook.com/DarekkM/posts/pfbid03HAtJ67wkU7NB55AD4NoxVWoY4tC72fraH5jnSi7oZcudnPKfcjjoiFzQBCZ6xFKl