Bankiet wieczorny i księżyc bez humoru / Janek JK

Drukuj

Odręczna notatka znaleziona w dniu wczorajszym w kartonach przy domowych porządkach poremontowych.
Zagubiona i zapomniana nie weszła w skład wydanego drukiem tomiku ,,Jak wróble''.
Kilkudniowe konferencje kończą się zazwyczaj wieczornym bankietem.

Na jednej z dorocznych konferencji edukacyjnej, tym razem w Szczecinie,
bankiet odbywał się przy grillu w parku.
Byłem jednoosobowo reprezentując Zespół Zadaniowy Interkl@sy.
Tak właśnie było:

Morze piwa,

dzik na rożnie,

setki potraw,

jeszcze więcej morza piwa,

rozplatały się języki,

znowu piwa ze sześć beczek...

ALE BEKA!

    

...ile w siebie można zmieścić,

wy się dalej balu-balu

a ja się urywam

na powłóczki w mokrym parku

pokopać sobie kasztany

prawą nogą, lewa nogą

i prosto w kałużę,

którą księżyc ma za lustro

i przegląda w nim łysinę,

choć dziś całkiem bez humoru.

  

Ciężko sapnął:

A TO TY!

Co, przygnała cię tęsknota?

Pewnie znowu jesteś sam?

Co chcesz dzisiaj?

Pomilczymy?

Pogadamy?

Mruczy jeszcze coś pod nosem,

ziewnął

i za chmurę poszedł spać,

skubany.


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe.