Lektury w szkole / Pawel Lęcki

Drukuj

graficzny identyfikator działu FELIETONY

Można odnieść wrażenie, że niektórzy nauczyciele języka polskiego są bardziej podstawowo programowi od podstawy programowej. Jakby zapomnieli, że jest w niej dopisek w ramach lektur uzupełniających: lub inne utwory literackie wybrane przez nauczyciela.

Oczywiście, że trzeba zrealizować lektury obowiązkowe, niezależnie od tego, jakie się ma zdanie na ich temat. Lektury naszych przodków nadal będą lekturami obecnych dzieciaków, dopóki nie zmieni się sposób myślenia społeczeństwa o edukacji.

Można jednak znaleźć przestrzeń, w której pozwoli się sobie lub uczniom na wybór. Zła podstawa programowa nie usprawiedliwia wszystkich naszych nauczycielskich błędów i przyzwyczajeń.

W pierwszej klasie zaczynam od Władcy much Goldinga, którego nie ma w podstawie programowej. Po prostu uważam, że trochę trudno bez tej książki zrozumieć, skąd bierze się zło. W tym roku w jednej klas wyszło trochę inaczej, gdyż przy luźnej dyskusji, co uczniowie w ogóle czytają, okazało się, że spora grupa lubi Stephena Kinga.

W ramach dalszej debaty uczniowie wybrali sobie Skazanych na Shawshank, czyli piękną opowieść o nadziei, przyjaźni i wolności. Pasowała też do czasów przymusowej izolacji z powodu pandemii.

Nie ma żadnych powodów, żeby nie zaczynać do czegoś, co jest z pewnością ciekawsze od większości lektur z podstawy programowej. W ten sposób jest większa szansa, że nie zrazi się na dzień dobry do czytania w ogóle czegokolwiek, co zada nauczyciel. Uczniowie tkwią w szkole średniej cztery lata. Naprawdę zdążą przeczytać Dziady i Odprawę posłów greckich.

O wiele ciekawsze będą też pierwsze dyskusje, gdyż na dodatek można jeszcze odnieść się do znakomitego filmu, który jeśli nawet ktoś zobaczy, a nie przeczyta książki, to nadal będzie obcował z arcydziełem, tyle że kinematografii.

Generalnie dobrze jest sobie pozwolić na odrobinę wolności w ramach podstawy programowej, co nie jest jakąś wielką rewolucją, ale chyba już dobrze wiemy, że większych rewolucji w edukacji w Polsce nikt nie oczekuje. Być może dlatego, przy nielicznych protestach, zgodziliśmy się społecznie na powrót do formy szkoły, w jakiej udział brali nasi dziadkowie, rodzice i generalnie ludzie mocno po trzydziestce.

Jeśli ktoś uważa, że Skazani na Shawshank są książką, która zawiera zbyt brutalne sceny dla uczniów pierwszej klasy lub jest być może dla nich za trudna w odbiorze, to chciałem tylko zwrócić uwagę, że w pierwszej klasie zazwyczaj przerabia się historię Króla Edypa, który zabił własnego ojca, uprawiał seks z własną matką, miał z nią dzieci, a jak się zorientował, w co wdepnął, to wydłubał sobie oczy.

Rzeczywiście, jest to coś, z czym mogą się ludzie w wieku 13, 14, 15 lat wybitnie utożsamić.



Felieton pierwotnie opublikowany na Facebooku: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1333953920330004&set=a.359995211059218&type=3&theater
Tytuł felietonu od redakcji.